sobota, 22 lutego 2014

Zbyt długi krawat w spodniach

Czasami krawat jest zbyt długi. Generalna zasada mówi o tym, że krawat powinien maksymalnie sięgać do paska od spodni. W jednym z wpisów wspominałem o tym, że nie jest to powszechna zasada, ponieważ wszystko zależy od tego, czy mamy kamizelkę, jak wysoki jest stan spodni. czy więcej stoimy, czy siedzimy i czy często rozpinamy marynarkę.

Niemniej jednak można przyjąć, że w dwuczęściowych standardowych garniturach krawat dobrze wygląda, gdy po zawiązaniu jego przednia część nie przekracza paska na spodniach. Problemy jednak pojawiają się, gdy krawat jest na tyle długi, że jego tylna część jest dłuższa od przedniej, czyli kładzie się poniżej linii spodni. Wtedy krawat jest za długi na węższej części (zdjęcie ze strony http://www.dukesattire.com/):



Jakie mamy wyjścia? Zacznijmy od najodpowiedniejszego, bezkomromisowego:

1. Skrócić krawat. Po prostu. Jest to decyzja najwłaściwsza i niedroga. Zbyt długi krawat jest jak zbyt długi rękaw od koszuli, lub zbyt długie nogawki. Wymaga poprawek krawieckich.

Pozostałe rozwiązania są połowiczne i niedoskonale, ale warto je rozważyć:

2. Zmienić sposób wiązania krawata. Zazwyczaj problem zbyt długiego krawata pojawia się, gdy wiążemy go węzłem prostym (four in hand). Gdybyśmy zmienili wiązanie na większy węzeł (np. pół-windsorski), wtedy krawat stałby się krótszy, ponieważ jego większa część znalazłaby się w suple.
To rozwiązanie polecam w najmniejszym stopniu, ponieważ odwraca właściwy porządek rzeczy. Węzeł krawata, który wybieramy powinien zależeć od naszej osobowości, od naszego nastroju, chwilowego podejścia od życia, czy też od naszego "widzi mi się". Długość krawata nie powinna nam tego dyktować. Węzeł powinniśmy wybierać wedle osobistego uznania, a nie poprzez przyjęcie materiałowego ograniczenia.

3. Każdy krawat powinien mieć z tyłu szerszego końca pętelkę, przez którą możemy przełożyć węższy koniec (żeby nie wyróżniał się z tyłu szerszego końca):


(Na zdjęciu krawat firmy Drakes)
Naturalne jest przełożenie krótszej końcówki przez pętelkę z góry na dół. W przypadku zbyt długiego krawata można wykonać odwrotny ruch i przełożyć węższą końcówkę z góry do dołu (i przełożyć normalnie na dół). Wtedy końcówka się trochę skróci.
Jest to rozwiązanie, które można ukryć wizualnie, ale wytrawne oko może je wychwycić. W dodatku będzie to niekorzystnie działało na konstrukcję krawata. Niemniej jednak lepiej wybrać takie rozwiązanie aniżeli zmieniać sposób wiązania.

4. Wreszcie pozostaje czwarte rozwiązanie. Przednia końcówka krawata zatrzymuje się przed linią spodni. Natomiast tylna może być przełożona przez pętelkę i wsadzona albo do koszuli, albo do spodni. Włożenie do koszuli powinno zostać odrzucone, ponieważ krawat będzie miał kontakt bezpośrednio z ciałem, co jest bardzo niedobrym pomysłem (podkoszulków raczej nie nosimy - chyba że są w kolorze naszej skóry i ich nie widać).
Natomiast włożenie węższej końcówki krawata do spodni może się wydawać bardzo nieestetyczne, niemniej jednak nie powinno budzić aż takiej zgrozy, ponieważ koszula do garnituru powinna być bardzo długa. Wtedy krawat, mimo że w spodniach, to leży w środku na koszuli a nie bezpośrednio na bieliźnie.

Oczywiście nie jest to zbyt fortunne rozwiązanie. Lepiej wybrać wariant trzeci, lub najlepiej skrócić krawat.

Dziś wkładanie krawata do spodni wywołuje nieraz bardzo negatywne reakcje. Choć jest to trochę paradoksalne, ponieważ widzimy często tak zwane "knity", które mają niezwykle niefortunne i geometrycznie kapryśne zakończenia niczym górna część skarpetki. Same w sobie udają krawat włożony do spodni (są tak przycięte, że wyglądają jakby się znalazły w środku).
Pomijając sprawę "knitów", od krawata włożonego do spodni wizualnie mniej korzystna jest końcówka zbyt długiego krawata, który spaceruje sobie na spodniach i jest wyraźnie widoczny.

Czasami możemy zaobserwować mężczyzn, którym dłuższy krawat wystaje spod zapiętej kamizelki. W takim wypadku krawat powinien być włożony do spodni. Tak również powinno się stać nawet, jeśli krawat jest właściwej długości - ponieważ bez kamizelki prezentuje się dobrze. Natomiast w wypadku założenia kamizelki może wyskoczyć spod niej (np. w trakcie siadania) i wtedy kieruje wzrok obserwatora w niewłaściwym kierunku.

Poniżej mistrz stroju męskiego książę Windsoru z krawatem w spodniach:


Doskonale wiedział co robi i robił to często - dodatkowo przednią część wiązał powyżej linii (i tak wysokich) spodni. Dzięki temu nie znajdziemy zdjęcia księcia, na którym spod zapiętej marynarki ujrzymy zwisający krawat (szczególnie przy pozycji siedzącej).

piątek, 17 stycznia 2014

Wyjątkowe buty wieczorowe

Wyjątkowe buty wieczorowe to czarne lotniki, czyli tzw. wholecut, a więc jak nazwa angielska wskazuje wykonane z jednego kawałka skóry. Wyglądają tak (z oferty ctshirts, tutaj z brązowymi):



Buty są specyficzne i od razu rzucają się w oczy mimo swojego minimalizmu. Dobrze wykonane mają smukły charakter mimo swojego odrobinę szpiczastego kształtu.

Z powodu swojej dominacji polecałbym czarne lotniki raczej na strój wieczorowy, po zmroku. Świetnie nadają się na imprezę wieczorną, wyjście do teatru, bal, czy wesele. Generalnie nie polecałbym ich na dzienne uczty, a więc ślub w ciągu dnia, choć nie uważałbym tego za jakiś błąd. Wydaje się, że wizualnie nazbyt by dominowały np. nad półformalnym strojem dziennym, czyli strollerem. W szczególności, jeśli byłyby wypolerowane.

Za to wypolerowane będą się świetnie nadawać do stroju na wieczór. Nawet do strojów mniej formalnych:



But typu "lotnik" bardzo dobrze nadaje się do smokingu (takie wersje widujemy czasami z jedwabnymi sznurówkami, które bardziej połyskują). Teoretycznie klasyczne buty typu oxford są bardziej odpowiednie smokingu. Tu przykład wypolerowanych klasycznych oxfordów (z bloga shoe aristocrat):



O ile z niektórych zasad można wywnioskować, że klasyczne oxfordy z liną poprzeczną na bucie są bardziej "formalne", o tyle ma to przede wszystkim zastosowanie do stroju dziennego. Niejednokrotnie na blogu podkreślamy umiłowanie do zasad stroju męskiego, ale w każdej staramy się doszukiwać głębszego uzasadnienia estetycznego.
Stosowność stroju nie jest bowiem wynikiem li tylko "tradycji", ale także estetyki i artyzmu. Podobnie wbrew temu, co się wielu wydaje, estetyka i artyzm nie są kwestiami czysto subiektywnymi, lecz mają wiele wspólnego z obiektywnymi kanonami piękna.

Dlaczego ten nieszczególny pasek poprzeczny na bucie typu oxford podnosi elegancję w stroju dziennym w porównaniu do buta typu "lotnik"? Dlaczego ta "zasada" nie jest estetycznie pusta?

Jeden kawałek skóry, szczególnie bardziej "kanciasty", bardziej przykuwa wzrok. Wysmuklenie go i przecięcie linią poprzeczną wprowadza podział na dwa kawałki skóry. Przez to but staje się trochę mniejszy i mniej widoczny. Dlatego jest bardziej subtelny i przez to elegancki. Dalsze dzielenie buta i wprowadzanie kolejnych linii i wzorów sprawia z kolei, że na skórze zaczyna rysować się wzór (jak przy broguesach), który również przykuwa uwagę. Z tego powodu dla wzroku najbardziej neutralne są klasyczne "oxfordy". Zwłaszcza w pełnym świetle słonecznym.

Jedno przecięcie buta jest korzystne dla jego uroku. Coś jak z paskiem skórzanym i szlufkami. Gdyby spodnie były bez szlufek pasek byłby jednym wyraźnym kawałkiem skóry (przykład absurdalny, bo nie dałoby się go nosić, ale można to sobie wizualizować). Dlatego dodatnie szlufek trochę go ukrywa. Jeśli z kolei szlufek będzie zbyt wiele, to wtedy one zaczynają przykuwać wzrok. Trochę podobnie jest z czarnymi butami. Oxfordy mają nie za mało przeszyć i nie za dużo. Akurat w sam raz, żeby zgrabnie pokazać stopę, ale jednocześnie nie odwracać nadmiernie wzroku od reszty.

Przy gorszym świetle, w ciemności i przy świetle sztucznym dużo lepiej wygląda połysk skóry. Czerń nabiera swojej szlachetności, a światło słoneczne nie jest w stanie ujawnić nadmiernego smolistego połysku buta. Zasada jest tutaj podobna jak w wypadku świecących klap smokingu i świecącej jedwabnej czarnej muchy. Połysk wygląda szlachetniej, bo jest ukryty.

I tak naprawdę na połysk zwraca się uwagę. Przy takich warunkach świetlnych linia poprzeczna przestaje odgrywać swoją rolę (czasami jej nawet nie widać). Dużo większe znaczenie ma blask. Z tego względu czarne wypolerowane lotniki będą ciekawszą opcją do smokingu niż czarne wypolerowane oxfordy z paskiem poprzecznym. Nawet jeśli ten drugi wariant jest bardziej "w zgodzie z zasadami".

Lotniki mogą być "lakierkami" (czyli mieć polakierowaną świecącą skórę). Przez to jednak nie będą się w ogóle nadawać do stroju dziennego. Pierwszymi butami powinny być czarne oxfordy. Jeśli jednak je już mamy i chcemy nabyć lotniki, to warto kupić lotniki nielakierki. Oprócz tego, że będą uniwersalne, będziemy mogli włożyć trochę serca w buty i samemu je pięknie wypolerować "na lustro". Tak przygotowane buty ukazują coś o charakterze ich właściciela, który włożył pracę w ich należyte przygotowanie zamiast pójść kupić gotowe lakierowane buty.

Choć z drugiej strony te lakierowane również potrafią mieć swoje piękno, którego nie da się osiągnąć polerując zwykłą skórę. Na koniec inspiracja butów do tańczenia z jedwabnymi sznurówkami z lat trzydziestych wieku dwudziestego (z blacktieguide.com), czegoś pomiędzy lotnikami z jednego kawałka skóry a oxfordami z paskiem poprzecznym. W zasadzie, jak zwrócił uwagę jeden z Komentujących, to są "oxfordy" bez często spotykanego przeszycia na przodzie (które to przeszycie za dnia dodaje szyku i "formalności" obuwiu):
















(Wpis został zmieniony).

niedziela, 22 grudnia 2013

Szelki i szlufki w spodniach

Jak już kiedyś pisałem szelki są znakomitą alternatywą dla paska do spodni. Dzięki nim koszula mniej wychodzi ze spodni, a spodnie są komfortowe i zawsze znajdują się we właściwym miejscu. Niestety spodnie na pasek zawsze prędzej, czy później zaczynają opadać. W dodatku przy założeniu kamizelki pasek nieestetycznie ją wypycha.

Szelki nosimy zawsze na guziki (najczęściej wszyte w środku), a nie klipsy, ponieważ dzięki temu nie niszczymy materiału spodni. Minimalizujemy również ryzyko odpięcia się szelek, albo co gorsza uderzenia nimi w głowę.

W wypadku przerobienia spodni do noszenia szelek pojawia się pytanie - czy jeśli wszywamy do środka spodni guziki na szelki, to należy pozbyć się szlufek? (zdjęcie ze znakomitego http://kingofdhaka.com)



Bynajmniej. Ortodoksyjna odpowiedź twierdząca ma jakieś uzasadnienie: puste szlufki mogą przykuwać wzrok jako dziwny element, gdy mamy na sobie szelki. Jednakże krótkie rozważenie tejże ortodoksji szybko ją oddali.

Jeśli bowiem przyjmujemy postawę bardzo ortodoksyjną, to miejsce, w którym znajdują się szlufki w ogóle nie powinno być widoczne. Najbardziej klasyczne rozwiązanie będzie oznaczało noszenie kamizelki, a ta przecież w zasadzie zasłania szlufki w spodniach. Natomiast w wersji bez kamizelki marynarka na stojąco jest zapięta. Ktoś może odpowiedzieć, że przecież marynarkę nosimy jednak często rozpiętą i nie przesadzajmy z tą ortodoksją... ano właśnie. Jeśli pozwalamy sobie na rozpięcie marynarki bez kamizelki, to pokazujemy końcówkę krawata i okolice koszuli w pobliżu pasa spodni. To samo w sobie jest większą sprezzaturą aniżeli ujawnienie pustych szlufek w spodniach.

Dlatego wniosek jest jeden - wszywając do spodni guziki na szelki nie musimy ich pozbawiać szlufek. Zostawmy je, aby stworzyć sobie więcej możliwości w stroju. Możemy dzięki temu mieć spodnie, które wedle woli będziemy czasami nosić na szelkach, a czasami z paskiem. Jeden istotniejszy szczegół dotyczy za to długości spodni, ponieważ w wariancie z paskiem spodnie będą znajdować się bardziej na bucie niż, gdy założymy do nich szelki.

czwartek, 5 grudnia 2013

W obronie czarnego garnituru

Pisaliśmy już, że kolor pierwszego garnituru powinien być raczej jednolity: granatowy, grafitowy, lub szary. Dzięki temu będzie to garnitur uniwersalny.

Jednocześnie na wielu forach internetowych możemy spotkać się z opiniami negatywnymi wobec garnituru czarnego. Zupełnie niepotrzebnie, ponieważ czarny garnitur, mimo iż zazwyczaj mniej uniwersalny od granatowego czy grafitowego, może być bardzo ciekawą propozycją, o ile dodamy do niej kilka elementów. W rzeczywistości może być nawet świetnym wstępem do eksperymentowania z własnymi stylem, pod warunkiem wykonania tego w sposób umiejętny.

Bo czy można mieć coś przeciwko tak pięknemu czarnemu garniturowi? (kolekcja Ralpha Laurena):



Najpierw jednak krótkie wyjaśnienie, dlaczego czarny garnitur bywa nielubiany. Przede wszystkim duża ilość czerni (na całym stroju, marynarce i spodniach) dobrze wygląda w świetle sztucznym. Na tradycyjnym słońcu wygląda mrocznie, smutno i smoliście, zabija kolor skóry i przegrywa z kolorowością otoczenia (nie widać tego na powyższym zdjęciu).

To jedna przyczyna. Druga natomiast to fakt, że w "tradycji" męskiego stroju taki garnitur w zasadzie nie zyskał sobie "klasycznego" miejsca. Oponenci garnituru czarnego zapominają jednak dodać, dlaczego tak jest. Otóż kiedyś garnitur był strojem nieformalnym, a czerń dodaje formalności. Czerń rezerwowano po prostu na najbardziej eleganckie i formalne męskie stroje (wraz z kontrastującą białą koszulą): frak, smoking, a także częściowo żakiet i stroller.

Dlatego też powód, dla którego garnitury czarne nie wpisały się w klasykę stroju męskiego był bardzo prosty - otóż na wieczór czarne były: frak i smoking. Nie dlatego, że z czarnym garniturem jest coś nie tak. Wieczorami zakładano albo jeden, albo drugi strój, gdyż stoją wyżej w hierarchii niż garnitur. Dlatego nie było potrzeby często stosować czarnego garnituru. Na wieczorną imprezę ubierano siebie w coś wykwintniejszego od garnituru. Po co sprawiać sobie czarny garnitur, skoro w szafie czekają smokingi i fraki? Rozwiązania bezdyskusyjnie lepsze od czarnego garnituru. Ale to przecież jeszcze nie oznacza, że czarny garnitur jest gorszy od granatowego lub grafitowego, nieprawdaż?

Dzisiaj, kiedy niestety fraki i smokingi wyszły z mody (smokingi mają szansę przetrwać), czarny garnitur na wieczór może być bardzo eleganckim rozwiązaniem. Przy odpowiednio dobranym krawacie lub muszce (oby nie były czarne jednolite, choć warto pomyśleć o kolorach głęboko ciemnych) czarny garnitur będzie wyglądał bardzo romantycznie. Zwłaszcza, jeśli jest trzyczęściowy, i jest pięknie skrojony. Jak ten Ralpha Laurena. To oczywiście wieczorem. I wieczorem będzie w stanie w większości przypadków dosłownie znokautować grafity i granaty. W otoczeniu słabego światła czerń połączona z mocną bielą koszuli przygaszają kolory otoczenia i w sposób bezkonkurencyjny eksponują aparycję (za dnia ten efekt nie występuje, gdyż światło słoneczne doświetla wszystkie inne kolory wkoło i wygrywa z czernią). Kolory inne niż czarny wywołują ten "wieczorowy" efekt w mniejszym stopniu (dlatego również koszula powinna być w kolorze bieli).

Pozostaje pytanie, co zrobić za dnia, kiedy to z kolei grafity i granaty wygrywają z pełnym czarnym garniturem. Czy to go nie przekreśla? W żadnym wypadku, ponieważ stawia to tylko przed nami kolejne wyzwania. Rzeczywiście trzyczęściowy czarny garnitur nie będzie wyglądać korzystnie w ciągu dnia. Możemy jednak łatwo zmienić go w stroller. Wystarczy założyć do niego sztuczkowe, lub przynajmniej szare spodnie. Dzięki temu uzyskamy bardzo poważną kreację:



Czarna kamizelka może być zbyt poważna na okazje wesołe i swobodniejsze. Zatem nic prostszego - zmieniamy również kamizelkę na szarą, a wspinamy się na szczyty elegancji, zahaczające o żakiet:



Jeśli ów strój wydaje się zbyt odświętny, możemy rozważyć inne, swobodniejsze krawaty, albo płową, czy błękitną kamizelkę (z tym ostatnim lepiej ostrożnie) (ze strony http://www.gentlemansgazette.com/men-waistcoats-odd-vest-how-to-wear/):


Czarny garnitur to klasyka męskiego stroju. Trzeba jedynie umiejętnie się nią posługiwać. Jeśli marynarka czarnego garnituru ma w dodatku szerokie, zamknięte klapy (jak z pierwsze zdjęcia), to trzymamy w ręku jedną z najpotężniejszych broni w historii męskiej garderoby.

Wieczorem taki garnitur będzie mógł wyglądać lepiej aniżeli te innego koloru (pobiją go tylko smoking i frak). Natomiast za dnia wraz z jaśniejszymi spodniami i weselszą kamizelką stworzymy doprawdy wyjątkowe kreacje. Pod tymi dwoma względami granatowy, grafitowy, oraz szary garnitur będą miały problemy, żeby takiemu czarnemu garniturowi dorównać. Co więcej, jeśli otworzymy się na posiadanie różnych szarych spodni i kilku kamizelek, czarny garnitur będzie bardziej uniwersalny niż granatowe i grafitowe. Przy różnych spodniach, kamizelkach i krawatach, trudniej się zorientować, iż mamy na sobie tę samą czarną marynarkę co jakiś czas temu. Przy założeniu garnituru granatowego trudno będzie od tego spostrzeżenia uciec.

Dlatego odpowiadając na pytanie - czy pierwszy garnitur może być czarny? Naturalnie, że tak, choć wiąże się to z większymi wyzwaniami niż przy wymienionych wcześniej ciemnych kolorach. Wieczorem będzie dobrą propozycją. Za dnia również, o ile dołączymy do niego szarą kamizelkę i strollerowe spodnie.

Na koniec kreacja Toma Forda w czarnym garniturze:


Tom Ford jest królem smokingu, ale czasami warto ze smokingu zrezygnować (jeśli na przykład wybieramy się do jakiegoś klubu w mieście, gdzie strój wieczorowy byłby zdecydowaną przesadą). Wtedy czarny garnitur dobrze się sprawdzi.

poniedziałek, 11 listopada 2013

Skarpetki na ślub i inne okazje

Jakie skarpetki będą najlepsze na ślub i inne okazje? Oczywiście poza tym, że powinny być na tyle długie, aby nie odsłaniać gołej łydki przy siadaniu (dlatego najlepiej żeby to były podkolanówki). Najlepiej z naturalnego materiału, lub z naturalnego materiału w wysokim stopniu (bawełny, wełny, jedwabiu etc.). Także ze względu na to, aby utrudnić butom obtarcie naszych stóp.

A co z kolorami i wzorami?

Garderobę skarpetkową najlepiej zacząć budować od dwóch kolorów: szarego i czarnego. Z tymi dwoma kolorami bardzo trudno popełnić błąd. Szary jest doskonałym uniwersalnym kolorem na skarpetki. Będzie pasował również do ciemnych uniwersalnych garniturów i czarnych butów. W szczególności za dnia. Nawet jeśli spodnie są ciemne, a buty czarne, to nie trzeba się obawiać odcienia jaśniejszej szarości na skarpetkach (wcale skarpetki nie muszą być ciemniejsze od spodni - nawet nie muszą przy stroju bardzo eleganckim). Przeciwnie, może to być ciekawy zabieg w sytuacji, gdy mamy naprawdę eleganckie i wypolerowane buty, które chcemy podkreślić (jeśli z kolei czarne buty są matowe i chcemy aby były w cieniu stroju, to najlepsze będą skarpetki czarne).



(skarpety z oferty TMLewin).

Oczywiście odcienie ciemniejszej szarości, bliżej grafitu są również bardzo dobrym rozwiązaniem. Dobrym zabiegiem będę delikatne pasy na skarpetkach (jak na zdjęciu powyżej, gdyż wysmuklają optycznie kostkę, która w wypadku mężczyzn jest, co tu dużo mówić, brzydka). Tu przykładowe czarne skarpetki (oferta CTShirts):



Do stroju wieczorowego i czarnych butów najbardziej ortodoksyjne będą czarne skarpetki. Klasyczny strój wieczorowy bardziej formalny będzie oznaczał smoking, lub frak. Tutaj jakikolwiek kolor jaśniejszy od czerni będzie się niekorzystnie wyróżniał (choć wyobrażam sobie, że przy nieformalnej interpretacji smokingu ciemne burgundowe skarpetki mogą wyglądać ciekawie). I najlepiej, żeby takie skarpetki składały się z jedwabiu (nawet z dodatkiem sztucznym, np. poliamidu), ponieważ dobrze pasują do lśniącego charakteru stroju wieczorowego.

Stąd jeśli nie chcemy przywiązywać specjalnej wagi do zabawy we wzory na skarpetkach i szarość, i czerń sprawdzą się uniwersalnie. Prawie do wszystkich przypadków (trochę gorzej będzie przy kolorach mniej formalnych, brązowym etc., ale to nie dotyczy rzecz jasna ślubu).

Generalnie sam jestem zwolennikiem takiego rozwiązania, skoro na wzory i kolory są już dwa inne miejsca. Krawat i poszetka. Jeszcze skarpetki do tego będą dodatkowym elementem zabawy ze strojem. Niektórzy eleganccy Panowie wybierają znacznie bardziej swobodne wzory i kolory na skarpetki. Czasami wygląda to mało poważnie, czasami zabawnie, a czasami wspaniale! Gdy dodać do tego fakt, że każdy odbiorca ma swój subiektywny gust, to żonglowanie kolorami i wzorami skarpetek może być trochę ryzykowne, ale cóż... Czasami o to chodzi w męskim stroju, więc pamiętajmy, że świat lubi być kolorowy, toteż nie próbujmy w nim siać sartorialnej dyktatury.

poniedziałek, 28 października 2013

Właściwy rozmiar poszetki?

Jeden z Czytelników zwrócił się z pytaniem o właściwy rozmiar poszetki. "Właściwy" czyli pozwalający na uniknięcie dwóch problemów - schowania się poszetki do kieszonki (gdy jest zbyt mała) oraz wypychania zanadto kieszonki (gdy jest zbyt duża).

(zdjęcie pochodzi ze Parisian Gentlemen)

Niestety nie istnieje na to pytanie jedna uniwersalna odpowiedź, ponieważ "poprawność" rozmiaru poszetki zależy od trzech niezależnych od niej czynników:

1. Rozmiaru kieszonki, w której będzie poszetka. Jeden garnitur ma kieszonkę większą, inny mniejszą. Jeden naszywaną kieszeń, a drugi elegancko wszytą pod materiałem.

2. Rodzaju i grubości materiału, z którego jest zrobiona poszetka. Inaczej się będzie zachowywał sztywny len, inaczej bawełna, a inaczej delikatny i lejący się jedwab, który też może mieć rozmaitą grubość. Podobnie z innymi materiałami rzadko spotykanymi na poszetkę jak wełna i wiskoza (ale czasami bardzo ciekawymi).

3. Sposobu złożenia poszetki. Inaczej poszetka będzie zajmować przestrzeń w kieszonce, gdy będzie złożona schludnie jak na zdjęciu powyżej, a inaczej, gdy zdecydujemy się na ułożenie bardziej dandysowskie. Faktura materiału będzie również istotna przy usztywnieniu i ułożeniu poszetki w kieszonce i sprawieniu, że nie będzie wpadała do środka (dlatego delikatny jedwab potrafi być problematyczny).

Dlatego nie istnieje uniwersalna odpowiedź na pytanie o właściwy rozmiar. Rozmiar może być właściwy tylko dla danej kieszonki, danego materiału i dla danego sposobu złożenia poszetki.

Statystycznie poszetki sprzedawane w sklepach mają zazwyczaj ponad trzydzieści centymetrów, ale mogą i tak się utopić w niejednej kieszonce marynarki.

Plus jest taki, że każdą zbyt dużą poszetkę można skrócić u krawca (jeśli ją zamawiamy i obawiamy się, czy nie będzie zbyt mała). Natomiast jeśli poszetka jest zbyt mała, to możemy umieścić w kieszonce dwie. W tym wypadku jedna może być zupełnie niewidocznym podkładem na dole kieszonki.

Pamiętajmy o tym, że bawełniane i lniane poszetki warto prasować.

sobota, 19 października 2013

Zastępując trampki na ślub

Czasami zdarza się nam dostrzec ogromną ekstrawagancję na ślubie, gdy Pan Młody zakłada zamiast tradycyjnych oxfordów trampki: (ze strony):


Oczywiście w życiu wszystko można traktować jako zabawę konwencją, a wiele zależy od tego, jaki charakter ma uroczystość. Jeśli jednak jest to ślub poważny, tj. taki, jaki mają zazwyczaj miejsce w Polsce, to dla wielu jasne jest, że trampki nie będą zbyt fortunnym rozwiązaniem. Dlaczego? - spytałby ktoś przewrotnie. Bo ktoś tak gdzieś powiedział i wszyscy muszą się dostosować?

Dla wielu odpowiedź na pytanie leży w konwencji i tradycji: ponieważ przyjęło się, że trampki służą do uprawiania sportu, a buty klasyczne symbolizują powagę. I coś w tym będzie, ale, jak często podkreślamy na tym blogu, w męskim stroju zazwyczaj rządzi logika. Większość "zasad" wykształciła się na przestrzeni stuleci i ma swój głębszy - aniżeli tylko tradycjonalistyczny - sens.

Otóż najlepsze buty dla Pana Młodego to sztywne buty skórzane o zgrabnym kształcie. Z żadnego innego materiału. Naturalna sztywna skóra w kształcie oxforda stanowi najładniejsze "opakowanie" dla jednej z najbrzydszych części ciała mężczyzn - stóp.

Mało kto poleciłby Panu Młodemu założyć gumowy pasek do spodni garniturowych, albo np. skórzany krawat. Z podobnej przyczyny buty powinny być sztywne i skórzane.

Dlatego owszem, istnieje pewna "trampkowa" wersja eleganckich butów, jeśli chodzi o ich kolorystykę, o ile będą one sztywne i skórzane. Chodzi o tzw. spectators:



Jeśli komuś bardzo zależy na byciu oryginalnym, to może sobie pozwolić na to szaleństwo, a jednocześnie zachować szyk i elegancję, ponieważ buty są skórzane, sztywne i mają naturalny kształt cechujący typowe oxfordy.

Wprawdzie najlepszym rozwiązaniem i tak pozostają gładkie czarne oxfordy, ale to powyższe mieści się w kanonach szeroko pojętej męskiej elegancji. Choć trzeba przyznać, że cofa się daleko w przeszłość.