sobota, 20 kwietnia 2013

Przykład: mucha do ślubu

Mówiliśmy już kilka razy o możliwych wiązadłach do ślubu. Pomijając żakiet, do którego dopuszczalny jest ascot (plastron), do pozostałych kombinacji (garnitury etc.) pozostają dwie opcje: krawat, albo mucha.

Zazwyczaj polecamy krawat, ponieważ zasłania widoczną część koszuli. W wypadku muchy spora część koszuli pozostaje odkryta. Poza tym trudno było nam znaleźć ciekawe przykłady ładnych ślubnych much. A oto jednak udało się mi natrafić na interesującą muszą kreację, która nadaje się na ślub:




Chociaż pozycja aktora nie jest zbyt fortunna (obydwie ręce w kieszeni i zgarbiony, co przy niskich osobach szczególnie uderza), to mamy przykład pięknego szarego trzyczęściowego garnituru. Zestaw w sam raz na cieplejsze dni. Jedną rzecz byśmy w tym stroju zmienili, ale najpierw zwróćmy uwagę na to, co sprawia, że mucha w pełni podtrzymuje dostojność stroju.

Po pierwsze i najważniejsze, do stroju dołączona jest kamizelka. Dzięki temu brak krawata (założona mucha zamiast tego) nie odsłania zbytnio koszuli. Bez kamizelki cały strój znacznie by stracił na elegancji.

Po drugie, nie jest to byle jaka kamizelka, tylko kamizelka dwurzędowa! A te jak wiadomo są oznacza mistrzów stroju męskiego, ponieważ są bardzo wyrafinowaną opcją (nawet jeśli niektórzy uważają, że są mniej "formalne" od jednorzędowych).

Po trzecie, klapy marynarki są szerokie i zamknięte. Wspaniale to współgra z muchą, co optycznie poszerza ramiona (nie nadmiernie).

Po czwarte, mucha ma bardzo dobry kolor. Nie różowy i nie fioletowy, a lawendowy. Delikatny zgaszony pastelowy kolor, który z jednej strony dodaje życia całemu strojowi, a z drugiej nie czyniąc tego nadmiernie.

Po piąte, koszula ma schowane za listwą guziki bieliźniane, które w wypadku widoczności obniżyłyby formalność stroju.

Po szóste, kwiatek w butonierce jest dobrze umieszczony.

Do zestawu można by wysunąć jedno, albo dwa zastrzeżenia.

Po pierwsze, cały jednolity zestaw może się wydawać zbyt mdły ze względu na dominującą szarość (choć na słońcu by to nie przeszkadzało). Dlatego najlepszym wyjściem byłoby uczynienie z tego zestawu strollera. A zabieg byłby prosty: wystarczy zamienić marynarkę na czarną (lub grafitową, ciemniejszą od szarego). Wtedy nie dość, że uzyskalibyśmy odpowiedni bilans kolorystyczny, to jeszcze na dodatek strój zrobiłby się jeszcze bardziej elegancki. Drobny fotomontaż z przeprosinami dla artystów grafików:




Drugie zastrzeżenie jest takie, że zestaw może się wydać zbyt "starodawny" dla niektórych osób. Można jednak go łatwo uwspółcześnić. Wystarczy zwęzić trochę klapy i pomyśleć nad inną kamizelką. Na przykład nie na 8 a na 6 guzików lub jednorzędową.

Zresztą tak niska osoba jak na zdjęciu mogłaby pokazać troszeczkę więcej koszuli i obniżyć nachodzenie się klap kamizelki. Choć ciężko nam osądzić tutaj, ponieważ pozycja jest bardzo niefortunna. Jednocześnie jest to dobry przykład na to, że garnitur trzeba starać się nosić zawsze dostojnie i z gracją.

Do tego spodnie mają chyba zbyt wysoki stan. Wysoki stan to zazwyczaj dobry zabieg, ale tu chyba mamy przesadę. Rozumiemy motywację szczególnie dla niskich osób (wydłużenie nóg), ale nie można w tym przesadzać. Chociaż powtarzając się - nie sposób ocenić, nie widząc aktora w wyprostowanej pozycji książęcej.

Z łańcuszka lepiej zrezygnować.

wtorek, 9 kwietnia 2013

Ślub Księżnej Anny Czartoryskiej i Michała Niemczyckiego

Księżna Anna Czartoryska i Pan Michał Niemczycki wzięli ślub. Nie mogliśmy przejść obojętnie obok ich kreacji, ponieważ warto zwrócić uwagę na dwa bardzo interesujące szczegóły - kolorystykę i styl.



Po pierwsze, kolor koszuli i sukni jest inny. Jak wiadomo, na naszym blogu podkreślamy, że Pan Młody i Panna Młoda pasują do siebie nie wtedy, kiedy mają na sobie identyczne kolory, ale kiedy razem wyglądają dostojnie i pasują do siebie formalnością stroju. Tutaj efekt jest znakomity. Księżna ma ładną suknię, a Pan Młody bezkompromisowo wybrał strój nad wyraz adekwatny, czyli żakiet. Inna kolorystyka koszuli i sukni w ogóle nie przeszkadza. Osiągnięta jest za to wspaniała spójność strojów formalnych.

Wygląda na to, że żakiet leży bardzo dobrze i ma poprawną długość. Jest trochę bardziej nowoczesny ze względu na spodnie, które nie są klasycznym wzorem sztuczkowym (cashmere stripes), lecz są od niego jaśniejsze i sprawiają wrażenie bardziej jednolitej faktury. Kamizelka ma oczywiście kolor perłowoszary i jest dwurzędowa (brawo!). Krawat w okolicach błękitu w delikatny wzór (kolorystyka prawie przeciwna do twarzy, jeśli chodzi o barwę, ale jednocześnie równie jasna, więc nie tak kontrastowa jak granat).

Przy tym włoskim (szerokim) kołnierzu widać trochę wiązania krawata, co lekko obniża formalność. Warto by rozważyć w takim wypadku pełny węzeł windsorki, ale nie narzekajmy. Kwiatek poprawnie umieszczony w butonierce, poszetka złożona w skromny sposób w kieszonce, żeby razem z kwiatem nie koncentrowała nadmiernie wzroku (bo jedno nie przeszkadza drugiemu). Mankiety mają bardzo dobrą długość, wystają delikatnie poza rękaw żakietu.

Butów nie jesteśmy w stanie do końca rozpoznać, ale zdają się mieć naturalny półokrągły kształt, są czarne, bez wzorków i wiązane. Zatem są to albo klasyczne oxfordy, czyli tak jak powinno być do żakietu, albo w gorszym wypadku derby (ale w sumie nawet i na derby można by przymknąć oko).

Bardzo udana kreacja!

Na koniec, ponieważ lubimy zajmować się kolorami, porozważajmy o samym kolorze krawata. Kolor jest zbliżony do błękitu królewskiego. Inną udaną opcją byłby również ciemniejszy błękit idący w stronę ultramaryny:


[Post został wyedytowany ze względu na niejasność kolorystyczną. Okazuje się, że krawat Pana Michała Niemczyckiego jest w kolorze królewskiego niebieskiego, ale monitory mają tendencję do przekłamań. Na niektórych zdjęcie może sugerować kolor zbliżony do cyjanowego i turkusowego].

piątek, 5 kwietnia 2013

Kapelusz fedora

W poprzednim wpisie zachęcałem do reanimacji mody na kapelusze, bowiem nie ma bardziej dostojnego nakrycia głowy dla mężczyzny. Dzisiaj przyjrzymy się klasyce, kapeluszowi, który w języku angielskim nazwano by the hat, ponieważ jest najczęściej spotykanym modelem. Chodzi oczywiście o fedorę, która jest pod pewnymi względami najbardziej uniwersalnym kapeluszem.

Dlaczego? Ponieważ pozwala na bardzo indywidualne dopasowanie modelu, a do tego można go założyć do najbardziej luźnej stylizacji, ale również eleganckiej (garnituru, a w pewnych wypadkach moim zdaniem stroju poważniejszego np. bardziej nieformalnej interpretacji strollera).

Proszę poniższe uwagi potraktować jako pewne generalne wytyczne, niekoniecznie bardzo ścisłe. Powinny stanowić inspirację do poszukiwania właściwego kierunku,. Nie są absolutnymi geometrycznymi prawdami o tym, jakiego kapelusza szukać. Stąd proszę pamiętać, że piszemy tu "raczej" i "generalnie" o niektórych obserwacjach, które na pewno mogą zostać podważone. Proszę się w żadnym wypadku ich twardo nie trzymać. Nic nie zastąpi naszej osobistej inwencji.

Fedora powinna być naszym pierwszym kapeluszem. Przy wyborze modelu powinniśmy zwrócić uwagę na wiele szczegółów, które są decydujące dla tego, czy kapelusz będzie do nas pasował, a są nimi poza kolorem kapelusza:

1. Szerokość ronda.

2. Wysokość główki.

3. Stożkowość główki.

4. Szerokość i kontrastowość taśmy.

5. Wielkość i bliskość załamań na główce.

6. Wywinięcie ronda.

7. Asymetria kapelusza (którą częściowo da się osiągnąć np. poprzez przechylenie).

Każda z tych cech ma niebagatelne znaczenie dla dobrania właściwego kapelusza do naszej aparycji, stroju i stylu. Jeśli ktoś nie mógł znaleźć do tej pory kapelusza, w którym czuł się dobrze, to najprawdopodobniej nie rozważył wszystkich opcji i nie uwzględnił faktu rozmaitości kapeluszy typu fedora.

Rozważmy przypadek Franka Sinatry. Oto niemal idealny kapelusz, w którym widziano go najczęściej:


Co jest dobrego w tej Fedorze?

Sinatra miał lekko odstające uszy i był relatywnie niski (170 cm w butach). Rondo jest dostatecznie szerokie, żeby zakryć uszy (ale nie za szerokie dla tak niskiej osoby). Jednocześnie bardzo dobrze, że nie jest wywinięte. Główka jest średniej wielkości (ani za duża, ani zbyt mała, co generalnie wskazane dla panów niskiego wzrostu). Z niewielkimi załamaniami przy lekkiej stożkowatości (bardzo dobre przy tak okrągłej twarzy). Kontrastowa i wyraźna taśma dodaje wzrostu. Kapelusz dobrany idealnie. Co ważne u niższych osób, jest noszony dosyć wysoko (tak aby odsłaniać czoło; zazwyczaj najgorsze co może zrobić niski pan, to zakryć kapeluszem całe czoło).

Do tego Frank Sinatra dodawał od siebie charakteru, ponieważ przechylał kapelusz lub odchylał do tyłu. Znakomity to zabieg, gdy chcemy obniżyć formalność stroju i otworzyć się bardziej na otoczenie.

A teraz popatrzmy na dwa inne kapelusze, które założył Sinatra, będące gorszym rozwiązaniem:



Tutaj kapelusz wypada zdecydowanie gorzej. Rondo jest zbyt małe. Główka sprawia zbyt duże wrażenie. Jest to głównie efekt braku stożkowatości i załamań na główce. Do tego taśma jest praktycznie niezauważalna (częściowo z winy zdjęcia). Wszystko to sprawiło, że twarz wygląda dużo "tężej".

Kolejny przykład z przesadzoną taśmą i wysoką główką o małej stożkowatości bez załamań:


Trochę zbyt ekstrawaganckie dla tak niskiego Pana o okrągłej twarzy (choć być może jest to celem). Z drugiej strony to Frank Sinatra, więc to On włada kapeluszem, a nie kapelusz nim...
Przykład Sinatry jest również świetnym dowodem na to, jak dobrze dobrany kapelusz odmładza jego posiadacza (wbrew mitom promowanym w Polsce o tym, że kapelusz postarza).

Rozważmy drugi przykład. Oto Johnny Depp w znakomicie dobranym kapeluszu:


Szczupła trójkątna twarz (efekt wzmocniony przez bródkę). Stożkowata główka z załamaniami i proporcjonalną taśmą w zbliżonym kolorze gra znakomicie.
Świetnie swoją rolę spełnia w takim wypadku asymetria, która tutaj jest osiągnięta nawet bez przechylenia. Pozwala na to miękki materiał kapelusza. Dzięki temu rondo może być częściowo wywinięte (uszy są i tak schowane pod włosami). Kapelusz jest tak idealnie dobrany, że nie przeszkadza kontrast między jego elegancją a resztą nazbyt swawolnego stroju.

A oto i gorsza kreacja kapeluszowa Deppa:


Pomińmy, że kapelusz jest dziurawy... bowiem nawet bez dziury nie wyglądałby korzystnie.
Główka jest po prostu zbyt duża, załamania są zbyt małe, a sam kapelusz jest noszony zbyt nisko.

Podobny błąd jest popełniony przy tej stylizacji, gdzie przy szerokim rondzie stożkowość kapelusza jest zbyt mała:



Oto bardzo podobny kapelusz, ale odrobinę zmieniony:


Zmiana jest przecież drobna, a wywołuje zupełnie inny efekt. Odrobinę węższa główka (ale dalej mała stożkowość). Pozytywny efekt wywołuje przede wszystkim węższe i niewywinięte rondo wraz z bardziej zauważalną taśmą (która optycznie skraca kapelusz). Mimo że kapelusz jest noszony bardzo nisko, to wygląda znacznie lepiej od poprzedniego. Swoje robi elegancka stylizacja (płaszcz, krawat), a także, na co trzeba bardzo zwracać uwagę, długość włosów (i ogolona broda).

Zazwyczaj żeby nosić kapelusz z całkowicie niestożkową główką trzeba być wysokim mężczyzną o bardzo proporcjonalnej twarzy, do której pasuje praktycznie każdy kapelusz:



Tu główka jest nieproporcjonalnie wysoka (w późniejszych częściach "Indiany Jonesa" kapelusz jest dużo mniej odważny i bardziej konserwatywny), ale efekt zostaje złagodzony mocnymi załamaniami na górze, które są do siebie bardzo zbliżone. Choć i tak jest bardzo ekstrawagancki. W drugiej części przygód archeologa kapelusz złagodzono poprzez zmniejszenie główki i delikatne zwiększenie stożkowatości:



Taki kapelusz jest daleko bardziej proporcjonalny i będzie bardziej pasował do większości twarzy. Choć jest mniej charakterystyczny, co dla fanów pewnego archeologa może się wydać nie bez znaczenia.

Oczywiście bardzo ważny w wypadku kapelusza jest jego kolor. Brązowy raczej kojarzy się z zestawami nieformalnymi. Czasami sama zmiana koloru potrafi znacznie zmienić przeznaczenie kapelusza. Oto Indiana Jones w szarym kapeluszu w pierwszej części przygód, który ma tę samą budowę co jego brązowy odpowiednik:



Bardzo dobrze pasuje do zestawów garniturowych, choć nadal (ze względu na główkę) ma w sobie dozę ekstrawagancji.

Spójrzmy teraz na negatywny przykład kapelusza, niejakiego von Smallhausena ze znanego brytyjskiego serialu:


Trudno chyba o więcej błędów popełnionych przy takiej posturze. Kapelusz jest zbyt stożkowy, nie ma załamań i ma zdecydowanie za szerokie rondo. Wywołuje to (zapewne zamierzony) efekt komiczny. Dużo właściwszy byłby tutaj kapelusz w stylu Franka Sinatry.

Spójrzmy na kolejny, ale udany przykład:


Wbrew pozorom proporcjonalnie mniejsze kapelusze lepiej pasują Panom wysokim i o szerokich barkach. Mogą sobie również bardziej pozwolić na ich obsunięcie na czoło. Dlatego dobrze w takim kapeluszu wygląda Don Draper, szczególnie, że pasuje do wąskiego krawata i wąskich klap (choć moim zdaniem kapelusz jest mimo wszystko odrobinę zbyt nisko osadzony):


Na koniec jeszcze jeden przykład, Brata Pitta. Nieudana stylizacja ze względu na dużą stożkowość wysokiej główki i wąskie rondo:



A wiemy, że Brad Pitt potrafi lepiej:



W niniejszym wpisie nie rozstrzygniemy, który dokładnie kapelusz założyć do jakiej twarzy. Natomiast ważne jest, żeby wiedzieć, na co szczególnie należy zwrócić uwagę. Pamiętając o powyższych 7 punktach, będzie dużo łatwiej odnaleźć właściwy model i zacząć przygodę z kapeluszami.

Trzeba próbować, próbować i raz jeszcze próbować. Nikt tego za nas nie zrobi. Trzeba założyć na głowę kilkadziesiąt różnych kapeluszy i dokonywać oceny (samemu i z czyjąś pomocą). Tylko wtedy będziemy mogli odnaleźć pożądany dla nas model. A ponieważ fedora może być bardzo zindywidualizowana, to naprawdę warto. Inne kapelusze, takie jak melonik, cylinder, homburg, to kapelusze, które wymagają od nas podporządkowania. Są trochę jak uniformy - w sumie nic dziwnego, ponieważ są na bardziej formalne okazje. Możemy je dostosować w dużo mniejszym stopni aniżeli fedorę.

Kapelusz fedorę można nosić do garnituru, marynarki, swetra, płaszcza, kurtki, a nawet do T-shirta. Trzeba tylko znaleźć odpowiedni model. Kapelusz czyni naszą głowę wizualnie chronioną przez zastępy anielskie. Osoba w kapeluszu otoczona przez ludzi ubranych w czapki i kaszkiety wygląda jak najważniejsza ze wszystkich (łowca nagród, przywódca państwa, książę, detektyw, obszarnik etc.). Wprawdzie dopasowanie kapelusza to duże wyzwanie (poważniejsze niż krawata), ale przecież prawdziwy mężczyzna wyzwań się nie boi.

A zatem do dzieła! Niezależnie od tego, co nosimy na co dzień, dobierzmy kapelusz do naszego stroju. Jeśli nie jesteśmy już nastolatkami, możemy zostawić czapeczki z daszkiem za sobą. Nawet jeśli reszta stroju jest jak nastolatka.

I pamiętajmy o etykiecie kapeluszowej. Trzeba wiedzieć, kiedy wypada go zdjąć z głowy.

sobota, 30 marca 2013

Kapelusze na głowę!

Zaczynamy krucjatę kapeluszową. Na blogu pomiędzy innymi wpisami będą pojawiać się te o kapeluszach w rozmaitych wariantach. Po Polsce niestety krąży mit (także wśród osób, które walczą o dobry styl), że kapelusz postarza, albo że jest zbyt starodawny. Będziemy się starali zwalczyć obydwa elementy tego mitu.

Prawda jest taka, że kapelusz to jedyne z gruntu dobrze wyglądające cywilne nakrycie głowy. Wygrywa w cuglach z czapkami, beretami i wszelkiej maści kaszkietami.
Ze względu na swoje rondo wywołuje piękne estetyczne wrażenie. Kapelusz jest symbolem jednostki silnej, niezależnej, której głowa jest chroniona przez magiczną prawie-aureolę. Jest metaforycznie osłaniana przed światem zewnętrznym przez siły potężniejsze niż te ziemskie.
Nie jest to oczywiście tylko poetyckie opowiadanie, ponieważ dobre kapelusze ochronią nas przed mocnym słońcem, wiatrem, deszczem, śniegiem i zimnem.

Osobom, które nie noszą kapeluszy, może się wydawać, że to rekwizyt przestarzały. Na szczęście jeszcze do tego nie doszło. Na szczęście jeszcze nie jest to uważane za tak stary przedmiot jak niektóre inne w męskim stroju. I dobrze, ponieważ teraz jest dobry czas na reanimowanie kapelusza. Nośmy kapelusze nawet do strojów mniej eleganckich, ponieważ dodają naszej głowie wyjątkowego wyglądu.

Oczywiście kapelusz trzeba nosić "z głową". Jego dobranie wcale nie jest trywialne, a powinien pasować do reszty stroju. Dzięki kapeluszowi możemy wyglądać młodziej, żywiej i barwniej.

Jak już pogodzimy się z instytucją kapelusza i zauważymy jego walory, to potem będziemy często widzieć na zewnątrz odkryte głowy jako wizualnie coś niekompletnego.

Na razie na zachętę kilka ujęć dobrych kapeluszy do różnych kreacji. Bowiem kapelusz można nosić zawsze. Nawet jeśli jest się gangsterem:



 Elegantem:


 Agentem uważającym na swoją butonierkę:



 Albo mszczącym się kasiarzem:



 Łowcą wampirów (świetna propozycja dla przedstawicieli sub-kultur):



 Albo sprezzaturowym artystą:


Archeologiem biegającym w błocie:


Albo ze wszech miar indywidualistą:



Nie oszukujmy się. Do każdej kreacji można dobrać interesujący kapelusz. W żadnej z sensownie skomponowanych kapeluszowych kreacji nie będziemy siebie postarzać. Wprost przeciwnie, będziemy wyglądać jak "młody dorosły". W każdej z powyższych kreacji Pan wygląda lepiej w kapeluszu niż bez niego.

Oto przykłady idealnie dobranych kapeluszy - gdy po zdjęciu go z głowy osoba wygląda tak, jakby czegoś nagle w stroju zabrakło. Taki cel powinniśmy chcieć osiągnąć, gdy dobieramy kapelusz do naszego stroju.

czwartek, 21 marca 2013

Kwiatek w butonierce a poszetka (chusteczka)

Nieraz spotkałem się z opinią, iż nie należy łączyć dwóch wspaniałych elementów stroju męskiego: kwiatka w butonierce i poszetki (chusteczki w kieszonce marynarki, czyli w "brustaszy"). Praktycznie każdy dandys wzruszy ramionami na taką "zasadę" i nie będzie się nią przejmował. I rzeczywiście, o ile takiej zasady nie ma, o tyle warto pamiętać, iż jest w niej ziarno prawdy.

Wszystko bowiem zależy od tego na jakie kolory kwiatka i poszetki się zdecydujemy. Nie ma najmniejszych problemów wizualnych, gdy zarówno kwiatek jak i poszetka mają biały kolor, a więc całkowicie neutralny pasujący do każdej kompozycji. Gdy koszula jest na dodatek biała, to trudno o jakikolwiek problem, czego mogą dowieść mistrzowie stroju wieczorowego Tom Ford i Fred Astaire:


 


Obydwa warianty, smoking i frak, pięknie pokazują, że biała poszetka i biały kwiatek w butonierce to bardzo zgrana para. Nie sposób doprowadzić do kłótni pomiędzy nimi, o ile poszetka zna swoje miejsce w szeregu i nie wychodzi zbytnio z kieszonki. Podobnie kwiatek nie powinien być wielkości dużego gniazda. Wtedy nie grozi nam żaden błąd, także Pan Młody może śmiało łączyć kwiatka z poszetką (o ile kwiatek jest w butonierce i nie dziurawi na wylot klapy marynarki).

Gdy odchodzimy od koloru białego, sprawy zaczynają się lekko komplikować. Kompozycja może jednak być udana. Jeśli poszetka pozostaje biała, to musimy zadbać o to, żeby kwiatek pasował do reszty stroju. I odwrotnie również, jeśli kwiatek pozostaje biały, to musimy zadbać o to, żeby poszetka pasowała do reszty stroju.
Oto ładny przykład Freda Astaire z poszetką nie białą i białym kwiatkiem:


Odwrotna kombinacja jest szczególnie często wybierana do smokingu, gdy kwiatek ma kolor czerwony. Oto Indiana Jones z czerwonym kwiatkiem w butonierce:


(Tak, wolelibyśmy, gdyby koszula miała wykładany kołnierz, ale się nie czepiajmy).
Wprawdzie Indiana nie ma poszetki, ale widać że bez większych problemów biała poszetka mogłaby wpasować się w strój.

Na koniec pozostaje wyzwanie największe, czyli zarówno poszetka jak i kwiatek w innym kolorze niż biały. W wypadku stroju wieczorowego, smokingu, taka kombinacja raczej nie będzie udana. Pamiętajmy, że strój wieczorowy ma być kompozycją białoczarną, a akcesoria dodające kolorów nie mogą tego czynić w nadmiarze. Nawet jeśli kwiatek i poszetka byłyby koloru czerwonego, to wydaje się, iż będzie to zbyt duże złamanie wieczorowej monochromatyczności.
Jeśli wybieramy zamiast smokingu garnitur na wieczór, to lepiej również podążać za tą zasadą i nie przesadzać z kolorem (skoro już sam krawat zapewne będzie się bawił kolorami).

A co z pozostałymi przypadkami? Zasadniczo lepiej zdecydować się na białą poszetkę, jeśli chcemy założyć kwiatek innego koloru, lub na biały kwiatek, jeśli chcemy poszetkę w innym kolorze. Sprawia to, że nie przesadzimy z rozmaitością kolorów i wzorów.

Znowuż jednak pamiętajmy, że nie jest to żadna twarda zasada. W wypadku krawatów, koszul i garniturów też lepiej nie przesadzać z wzorami i kolorami, żeby nie wprowadzić efektu kalejdoskopowego, który niewiele ma wspólnego z harmonią. A jednak przecież zdarzają się kompozycje udane, które mieszają wiele kolorów i wzorów. Podobnie w wypadku nie białej poszetki i nie białego kwiatka.

Oto interesująca kreacja Luciano Barbery:


Kwiatek gra z krawatem, a poszetka istnieje w zupełnie innym świecie aniżeli reszta stroju.
Można nawet odnieść wrażenie, że biała poszetka zamiast tej na zdjęciu wprowadziłaby zbyt dużą monochromatyczność (róż, biel, róż, biel).

Jeszcze bardziej przekonuje kompozycja niezastąpionego amerykańskiego eleganta Willa Boelke (znalezione na http://asuitablewardrobe.dynend.com/2010/06/return-of-boutonniere.html):


Poszetka i mucha w odcieniarch szarości (mają inny kolor), a do tego czerwony kwiatek (i ładna dwurzędówka!).
A zatem nie dajmy się zwieść. Poszetka i kwiatek mogą siebie lubić i razem grać w tej samej drużynie. Nie ma żadnej zasady w klasycznej męskiej elegancji, która zabraniałaby łączyć poszetki z kwiatkiem. Jest za to standardowa zasada, gdy to robimy: be careful, która dotyczy tak samo poszetki i kwiatka. Ta sama zasada, którą powinniśmy stosować w wypadku innych elementów stroju np. krawata i koszuli, a więc: wszystko dozwolone oby z rozmysłem i dobrym smakiem.

niedziela, 10 marca 2013

Ślubna suknia ecru i biała koszula

Temat dopasowania Panny Młodej i Pana Młodego jest wiecznie żywy. Jak pisałem w poprzedniej notce, "dopasowanie" działa jak w wypadku poszetki i krawata. Te nie mogą być identyczne kolorystycznie i mieć takiego samego wzoru. Podobna zasada kieruje strojem Młodych: należy uważać, aby nie przesadzić z koordynacją. Oczywiście nie ma nic złego we wspólnych akcentach, pod warunkiem, że wspólne akcenty nie wychodzą na pierwszy plan i nie dominują aparycji (abstrahując od faktu, że wspólne kolorystyczne akcenty wcale nie są potrzebne, bowiem najważniejsza jest spójność formalna strojów).

Jestem wielkim zwolennikiem białej koszuli dla Pana Młodego. Nie białej, nie alabastrowej, nie porcelanowej i nie kości słoniowej. Co nie oznacza, że każdy inny odcień bieli od razu będzie zły (szczególnie w świetle wieczorowym, kiedy rozpoznanie kolorów słabnie).

Czasami dostaję pytania o to, czy w takiej sytuacji suknia w innym odcieniu bieli (w stronę kremowego) nie będzie wtedy wyglądała źle. Odpowiedź brzmi: nie istnieje ku temu żaden powód. Suknia ma pasować do Panny Młodej, a nie koszuli Pana Młodego. To, czy te są w tym samym kolorze, to sprawa daleko, daleko drugorzędna (jeśli w ogóle istotna). Między parą zawsze jest przestrzeń, która tworzy sporą różnicę kolorystyczną. Skoro mężczyzna mógłby mieć poszetkę w kolorze chamois do białej koszuli, to nie ma przeszkód, żeby partnerka (która jest dalej od koszuli) również miała suknię w innym kolorze.

Poniżej trzy udane przykłady ślubów królewskich, gdzie suknia Panny Młodej jest w odcieniu cieplejszej bieli aniżeli biała koszula Pana Młodego:




Szczególnie pięknie wyglądają suknie następczyni tronu Wiktorii i księżnej Katarzyny. Mimo że obydwie są cieplejsze od białych koszul Panów Młodych.

Jeśli komukolwiek przyjdzie przez myśl, że są "brudne" z powodu koszuli Pana Młodego... sugeruję przyjrzeć się jeszcze raz. Są przepiękne!

UAKTUALNIENIE (kwiecień 2013): Kolejna niedawna kreacja księżnej Anny Czartoryskiej i Piotra Niemczyckiego. Biała koszula i suknia w kolorze kości słoniowej. Piękny zestaw:


środa, 6 marca 2013

Pytanie od Czytelnika: Mucha a widoczne guziki

Jeden z Czytelników zwrócił się z pytaniem, czy można zakładać muchę do koszuli, w której widać guziki. Wszystko naturalnie zależy od tego, na jaką okazję chcemy założyć muchę. Do najbardziej formalnych okazji, czyli takich, które wymagają fraka albo smokingu, wymagana jest specjalna koszula z guzikami jubilerskimi (czyli specjalnie wpinanymi w odpowiednio przygotowaną koszulę).

Większość osób ma doświadczenia związane z noszeniem koszul z guzikami bieliźnianymi, czyli tradycyjnymi, przyszytymi. Mogą to być guziki produkowane masowo, plastykowe, albo wyższej jakości np. wykonane z macicy perłowej. Te drugie wyglądają bardzo pięknie.

Mimo to i jedne, i drugie są uważane za guziki bieliźniane, raczej niestosowne do bardzo formalnego stroju. Co jednak, gdy myślimy o stroju mniej formalnym? Czy można założyć muchę do widocznych guzików bieliźnianych? Cóż, James Bond się nie przejmował i założył koszulę z guzikami bieliźnianymi nawet do smokingu:


Jak widać Bond się tym kompletnie nie przejmował. Popatrzmy na klapy, które są otwarte, co do smokingu wydaje się niezbyt fortunne. To kolejny dowód na coś, na co kilka razy już zwracałem uwagę - że wbrew pozorom styl Bonda jest stylem nieformalnym.

Patrząc z formalnego punktu widzenia, jeśli decydujemy się na muchę do garnituru, najlepszym wyjściem jest założenie koszuli z listwą, która je zakrywa (bawełniana koszula do garnituru nie powinna być sztywna ani półsztywna). Jeśli jednak impreza, na którą się wybieramy, nie jest bardzo formalna (co pewnie dotyczy większości przypadków, jeśli nie wszystkich przypadków), to nic się takiego nie stanie, jeśli założymy koszulę z widocznymi guzikami do naszej ukochanej muchy.

Naturalnie listwa zakrywająca guziki podniesie elegancję naszego stroju, jeśli nosimy muchę. Choć warto pamiętać, że nie podniesie jej tak bardzo jak kamizelka, która zmniejszy widoczną przestrzeń koszuli i doda uroku.

Na koniec obraz inspiracja, byłego premiera Wielkiej Brytanii w przepięknej muszce i strollerze. Trudno stwierdzić, ale wydaje się, że ta koszula ma widoczne guziki bieliźniane, choć czy to naprawdę tak istotne? Lepiej delektujmy się wyśmienitym charakterem tej kreacji zamiast nadmiernie doszukiwać się łamania reguł: