czwartek, 22 listopada 2012

Pierwszy garnitur powinien być jednolity

Pierwszy garnitur, który kupujemy dla siebie, powinien być jednolity w jednym z trzech kolorów: granatowym, grafitowym, lub szarym (ciemne odcienie). Niezależnie od tego, jakie mamy preferencje, czy lubimy chodzić w paskach, kratkach, jasnych lub jaskrawych kolorach, pierwszy garnitur powinien być właśnie w tym kolorze. Gusta są subiektywne, ale fizyka kolorów rządzi się swoimi obiektywnymi prawami, które wyznaczają pewne ramy dla naszego oka. Miejsce popisu dla naszych preferencji powinno się zaczynać od krawata i koszuli. Epatowanie garniturem to krok dopiero na trzeci, a nawet być może na czwarty garnitur. Pierwsze dwa powinny być jednolite, najlepiej grafitowy (w przedziale do ciemnoszarego) i ciemnogranatowy. Najpierw trzeba się ustawić na linii startu, żeby potem biec do kolejnych etapów.
Z czego to wynika? Przede wszystkim jest to najbardziej praktyczne i budżetowe. Te garnitury będzie najlepiej połączyć z rozmaitymi krawatami, zwłaszcza przy białej koszuli. Po drugie, jest to dobry początek na zabawę z eleganckim strojem. Jedno z powiedzeń na temat stroju brzmi "im mniej, tym więcej". Dokładnie i skromnie dobrane szczegóły, dopasowane w stosowany sposób, sprawiają, że nie przesadzamy z zabawą oczami. Zabawa we wzory i dziwniejsze kolory garniturów to po pierwsze ryzykowna gra, po drugie wyższa szkoła jazdy, po trzecie, i tak może wzbudzać niechęć i kontrowersje niemałej części obserwatorów.
Przejdźmy jednak do rzeczy. Spójrzmy na te dwa garnitury z suitsupply.com:

 

Pierwszy z nich jest grafitowy, drugi granatowy. Ich główna przewaga polega na tym, że nie rzucają się nadmiernie w oczy dzięki temu, że są ciemne i jednolite. Można łatwo zmienić ich kompozycję. One oczyszczają przestrzeń dla koszuli i krawata.
Mało tego, taki garnitur może zadziałać jak kilka garniturów na raz. Na przykład wyobraźmy sobie, że jedziemy na trzydniowy wyjazd i chcemy zabrać ze sobą tylko jeden garnitur, który założymy trzy razy. Bierzemy grafitowy i następujące kompozycje krawatowe (z ties.com):









Do pierwszego krawata zakładamy białą koszulę. Do drugiego krawata błękitną. Do trzeciego krawata na ostatni mniej formalny dzień bardzo delikatnie różową. Jest bardzo prawdopodobne, że dzięki zmianom krawata i koszuli wywołamy taki efekt, jakbyśmy mieli więcej niż jeden garnitur. Bardzo możliwe, że ktoś zada nam pytanie "ile zabraliśmy ze sobą garniturów". Gdy do tego dodamy możliwość łączenia krawata z poszetką (albo też możliwość dekompletowania kamizelki), to nagle otwiera nam się cały wachlarz możliwości, mimo iż mamy tylko jeden strój.
Ten sam garnitur może nam posłużyć nawet na ślub z tym krawatem:
Albo jeśli zdecydujemy wybrać się na bardzo oficjalne przyjęcie z tym:



W pełni czarny krawat (oczywiście tylko i wyłącznie z białą koszulą) pozwoli nam pójść stosownie ubranym na pogrzeb.
Nie da się przecenić jednolitego garnituru. Grafitowy jest bardziej uniwersalny, ale granatowy zazwyczaj ma ciekawszy charakter, bo jest przeciwieństwem kolorystycznym naszej twarzy.
A teraz wyobraźmy sobie, że idąc za naszymi osobistymi przekonaniami kupujemy taki garnitur:



Garnitur jest bardzo ładny. Ciekawy jaśniejszy kolor, interesująca kratka. Jeden problem: takiego garnituru nie będziemy zakładać często, a w zasadzie nie powinniśmy zakładać często, ponieważ jest charakterystyczny. Zabawa krawatem i koszulą tego nie zmienią.
Nie chcielibyśmy przecież zakładać jednego konkretnego krawata nazbyt często. A taki garnitur jest jak krawat - przez kolor i wzór jest od razu rozpoznawalny, dlatego nie można go często używać. Chyba, że chcemy słyszeć uwagi "To ten ładny garnitur, co go miałeś w poniedziałek?".
Jeśli natomiast mamy na przykład jeden grafitowy jednolity i jeden granatowy jednolity, to możemy ich używać dużo częściej. Na przykład w poniedziałek i środę do pracy granatowy, a we wtorek i czwartek grafitowy. W piątek do pracy możemy ubrać się bardziej swobodnie, a w sobotę możemy wykorzystać samą granatową marynarkę na wieczorne wyjście. Dwa garnitury to trochę mało, wełna musi odpoczywać, ale przy dużych oszczędnościach możliwa jest taka minimalistyczna eksploatacja (garnitur jeden dzień odpoczywa w szafie - ważne tylko, żeby nie był "s-super", bo takie są zbyt delikatne na częste użytkowanie).
A kompozycje będziemy mogli generować bardzo rozmaite dzięki kilkunastu różnym krawatom, kilku koszulom białym, niebieskim i delikatnie różowej.
W następnej kolejności możemy się rozglądać za koszulami we wzory.
Trzeci garnitur również kupiłbym jednolity - jaśniejszy szary, choć to jest już zdecydowanie sprawa bardziej indywidualna. W grę wchodziłby również czarny, ale tego używalibyśmy raczej wieczorem, albo w pochmurne zimowe dni. Być może zdecydowalibyśmy się na jakiś mniej uniwersalny, czyli brązowy, to jest już kwestia gustu.
A pierwszy garnitur niejednolity może być we wzór biznesowy, czyli ciemny w nieszerokie i delikatne paski (granatowy lub grafitowy), ale to temat na inny post.

czwartek, 8 listopada 2012

Krawat poliestrowy a jedwabny

Ostatnio otrzymałem pytanie, dlaczego właściwie niektórzy upierają się, że krawat (lub inne wiązadło pod szyję) powinien być jedwabny, a nie poliestrowy (z mikrofibry). W końcu obydwa krawaty mogą wyglądać bardzo podobnie. Weźmy sobie następujący wzór (ze strony www.ties.com):


Wzór taki sam. Jeden krawat jest wykonany z jedwabiu, drugi z poliestru. Wiem, że niektórzy zaczną twierdzić, iż są w stanie rozpoznać po zdjęciu, ale nie dajmy się zwieść. Na samym obrazku nie jest to możliwe. Pytanie jest jednak zasadne - dlaczego mężczyzna miałby decydować się na jedwab, a nie poliester? Dla niektórych sam problem w ogóle nie istnieje, ponieważ poliester jest sztucznym materiałem, to oczywistością jest unikanie go. Jeśli dla kogoś taka argumentacja jest wystarczająca, w porządku. Dla nas to jednak za mało, żeby przekonać się do jedwabiu.

Jakie są wobec tego zalety naturalnego materiału jedwabnego nad poliestrowym? Najważniejsza zaleta to delikatność materiału. Dla ceniących sobie estetykę, już sam fakt wiązania takiego delikatnego materiału ma znaczenie przy ubieraniu się.

Z ważniejszych i praktyczniejszych aspektów, krawat jest wiązadłem umieszczanym przy szyi. Oznacza to, że dzięki delikatności materiału nasza szyja będzie się mniej pociła i niszczyła przez to kołnierzyk białej bawełnianej koszuli.

Węzły z jedwabiu mają również tendencję do dłuższego utrzymywania się w nienaruszonej formie niż śliski poliester.

Krawaty jedwabne mienią się naturalnym blaskiem. Krawaty poliestrowe wyglądają bardziej na to, czym są: na sztuczne tworzywo równomiernie pofarbowane.

Krawaty poliestrowe są wytrzymalsze, łatwiej je odplamiać, ale jednocześnie trudniej pozbyć się z nich brzydkiego zapachu, który chłoną. Krawat jedwabny, żeby zmienić jego zapach, wystarczy umieścić w łazience w trakcie gorącej kąpieli (albo w specjalnej maszynie parowej, którą można kupić do domu).

Krawaty jedwabne najczęściej są lepiej uszyte od poliestrowych (łatwo to sprawdzić trzymając krawat za cieńszą końcówkę i obserwując, czy materiał się przekręca czy opada swobodnie - jeśli się przekręca, krawat jest źle uszyty i będzie się przekręcał po zawiązaniu pod szyją). Niemniej jednak na pewno można spotkać dobrze zrobione krawaty poliestrowe i źle jedwabne.

Jak odróżnić krawat jedwabny od poliestrowego? Najlepiej nauczyć się tego porównując dwa krawaty, które mają identyczne wzory. Takie można znaleźć w sklepach Wilsoor. Powinno się coś trafić w identycznej fakturze i kolorze, a z innego materiału. To najlepszy sposób na naukę.

A dzięki badaniu zauważymy:
Krawat jedwabny jest przyjemniejszy w dotyku od poliestrowego. Dotyk palcami zazwyczaj wystarczy (na szyi i policzkach najbardziej czuć różnicę między jedwabiem a poliestrem), choć trzeba uważać, bo krawaty jedwabne często mają podszewki w poliestru (chyba że są to krawaty najwyższej jakości).
Krawat jedwabny ma w swoim wyglądzie pewne niedoskonałości, wzór nie jest do końca idealny, bo proces produkcji jedwabiu nie jest idealnie mechaniczny. To także jego zaleta i powód, dla którego mieni się bardziej naturalnie od poliestru.

Czy można wyprodukować krawat poliestrowy tak bardzo przypominający jedwab, że da się kogoś oszukać? Bardzo możliwe, chociaż osobiście przyznam, że nie miałem nigdy kłopotów z odróżnieniem. Czasami badanie "jedwabnych" krawatów może nawet wzbudzić nasze podejrzenie, czy aby na pewno jest to 100%. Już z kilkoma krawatami tak miałem.
Ostateczny idealny test to oczywiście podpalenie. Jedwab się nie topi jak poliester, a spalenie pachnie naturalnym smrodem. Naturalnie trudno o taki test, chociaż większość krawatów wymaga skrócenia (aby się dało zawiązać węzeł prosty tak, żeby końcówka krawata z tyłu nie była dłuższa od przedniej). To co zostanie ze skrócenia akurat można podpalić (bez podszewki) i upewnić się w 100%, czy to 100%.

Poliester jest bardzo pożytecznym materiałem. Nie ma powodu, by za wszelką cenę go unikać. Na pewno lepiej z niego robić spadochrony niż z jedwabiu, a eleganccy Panowie chodzący w wełnianych garniturach, bawełnianych koszulach i jedwabnych krawatach zapewne używają poliestrowych szczoteczek do czyszczenia swoich zębów. Dlatego nie demonizujmy poliestru tylko dlatego, że jest sztuczny. Zdajmy sobie jednak sprawę z tego, że krawat jedwabny ma dużą przewagę nad poliestrowym.