piątek, 28 września 2012

Stroller, czyli na ślub jak James Bond

Stroller jest strojem pólformalnym dziennym. Oznacza to, że jest mniej formalny niż żakiet, ale jednocześnie bardziej niż „zwykły” garnitur. Gorąco go polecam Panom Młodym, którzy chcą założyć coś specjalnego na swój ślub. Z jednej strony, gdy chcą zrezygnować z garnituru, a z drugiej, gdy nie mają ochoty na duże wydatki finansowe i pójście w zbyt daleko posuniętą tradycję ubraniową.

Sam stroller został bardziej rozpropagowany przez niemieckiego ministra, Stresemanna, który w pewnym momencie stwierdził, iż ma dosyć chodzenia w żakiecie i wygodniej mu będzie założyć marynarkę. W ten sposób wypromował „stresemanna”, czyli strollera (są pewnie niuanse między tymi dwoma typami, ale w sumie są nieistotne dla naszych rozważań). Oto stroller (ze strony tuxedosbymerian.com):


W strollerze poprzez nawiązanie do żakietu zakładamy spodnie sztuczkowe. Najbardziej uniwersalna jest kolorystyka szara z paskami. Najbardziej klasyczne będą spodnie czarno-szare. Nic się jednak nie stanie jeśli będą bardziej szare, lub będa miały jaśniejsze paski (czy nawet kratkę, której nie polecam). W ostateczności do strollera można założyć nawet po prostu szare spodnie (jednolite). Spodnie w paski są optycznie dobrym rozwiązaniem, ponieważ wydłużają sylwetkę i dodają do stroju dostojności.

Kamizelka (niezbędna), podobnie jak w żakiecie, marengo (szarość), albo płowożółta (czerń polecam na składanie życzeń urodzinowych głowie państwa). Nie eksperymentowałbym za bardzo z innymi kolorami. Im bardziej idziemy w stronę nowych kolorów, tym bardziej oddalamy się nie tylko od formalnego stroju, ale wystawiamy również na ryzyko elegancję stroju. Jeśli już to eksperymentowałbym raczej z odcieniami samego żółtego i szarego (np. w przypadku tego pierwszego bardziej w stronę bielszego żółtego, a w przypadku tego drugiego w stronę bardziej błękitnego szarego). Kamizelkę polecam dwurzędową z klapami. Z wełny albo z domieszką jedwabiu. Dwurzędowość kamizelki nadaje strojowi bardzo unikalny, specjalny i po prostu wspaniały charakter. Ciężko ją dostać, ale można niedrogo uszyć. Większość krawców powinna sobie z tym poradzić. Czarna kamizelka lepiej się nadaje na inne okazje niż ślub, też formalne
(ze strony 
http://www.yorkrite.org):


Na przykładzie powyższego zdjęcia można również zrozumieć, dlaczego spodnie sztuczkowe, w innym kolorze niż marynarka (i w paski) to naprawdę dobry pomysł na zwiększenie elegancji. Wystarczy sobie wyobrazić, że Pan miałby jednolity garnitur zamiast tych spodni. Strój wyglądałby już zupełnie inaczej i mniej ciekawie.

Marynarka powinna być ciemna. Grafitowa, albo czarna. Granatowa też jest dopuszczalna, ale oznacza większe zerwanie z tradycją niż te dwa poprzednie. Szara marynarka może być zbyt blada i obniżać formalność stroju (podobnie jak w wypadku szarego żakietu). Od brązu, podobnie jak w innych wypadkach, należy uciekać.

Czy czarny kolor nie wywołuje tu efektu takiego jak w wypadku smokingu, czy butów i nie pochłania zbyt wiele kolorów? Oczywiście nie, ponieważ ta czerń jest mocno tonowana przez szarość na spodniach i kolor kamizelki. Dzięki temu stanowi tylko relatywnie niewielką część stroju i nie dominuje. Kolejny stroller (ze strony http://www.gentlemansgazette.com/stresemann/):


Jakie krawaty? Tutaj dzięki formalności stroju i kamizelce możemy pozwolić sobie na większą kolorystykę. Podobnie jak w wypadku żakietu. Samą koszulę polecam białą, ale winchesterowska też będzie przekonująca. Krawat, ponieważ schowany pod kamizelką, może być odważniejszy kolorystycznie. Ciągle jednak zaczynajmy konserwatywnie i porównujmy różne opcje zaczynając od szarości, stali, srebra, granatu. Powoli w stronę pastelowych czerwonych, różowych, niebieskich. Z delikatnymi wzorami, ale bez nadmiernego szaleństwa. Pamiętajmy, że w trakcie wesela możemy zdjąć kamizelkę i zmienić spodnie ze sztuczkowych na te w kolorze marynarki. Wtedy krawat będzie bardziej widoczny, więc w takim scenariuszu warto to mieć na uwadze.

Plastron opada, bo to raczej domena żakietu, mucha jest dopuszczalna, ale oczywiście ryzykowna. Osobiście obstaję za krawatem, o czym mówiłem przy wielu okazjach. Bo w sumie zawsze obstaję za krawatem.

Stroller jest na pewno lepszy od garnituru. Świetnie prezentuje się w świetle dziennym. Przykładem niezwykle eleganckiego i mniej formalnego strollera niech będzie strój Jamesa Bonda na jego własny ślub. Szare spodnie, szara kamizelka, piękna granatowa marynarka i ładniejszy jasnoniebieski krawat na białej koszuli. Całość zgrabna i proporcjonalna do skromnej sukni Panny Młodej (zapewne, gdyby Panna Młoda miała długą suknię, to Bond założyłby bardziej uroczysty żakiet, lub minimum stroller w bardziej formalnych kolorach):


Skoro agent 007 się tak ubrał, to my bezpiecznie możemy zrobić to samo.

Przy strollerze należy pamiętać o jednej rzeczy, o której wspominałem. Samo założenie strollera podnosi formalność, czyli zgodność z tradycją stylu męskiego. Jeszcze nie oznacza to, że wyglądamy bardziej elegancko niż w zwykłym garniturze. Strollera można kolorystycznie skomponować tak, że będzie wyglądał mniej odświętnie, lub w gorszym scenariuszu źle. Dlatego należy być bardzo uważnym przy jego kompozycji.

Dla porównania spójrzmy na Pana w strollerze, który wygląda bardzo klasowo, ale trochę zbyt mało formalnie, żeby się tak ubrać na własny ślub. Głównie z tego względu, że postanowił poszaleć kolorystycznie z kamizelką, a spodnie nie mają pasków (ze strony http://blog.blacktieguide.com):


Niejedna kompozycja garniturowa może wyglądać poważniej niż powyższy strój (mimo że ten jest bardzo ładny, to jednak nie kojarzy się z Panem Młodym).


Stroller jest strojem półformalnym dziennym. Świetnie nadaje się do kościoła na ślub i początek wesela. Po pewnym czasie przydałoby się jednak go zmienić na strój wieczorowy. Tutaj jednak nie jest to zbyt wielkim kosztem. Wystarczy bowiem zamienić spodnie i zdjąć kamizelkę (to drugie nie jest nawet konieczne) i wtedy pozostajemy bardzo, ale to bardzo wierni zasadom klasycznego męskiego stylu. Wobec tego kompozycja strollera nie jest bardzo droga. Mężczyzna może kupić ładny grafitowy, lub czarny garnitur (w ostateczności granatowy), a do niego spodnie sztuczkowe (lub szare) i kamizelkę, które mu posłużą na samą uroczystość. Na późniejszy czas weselny można przerzucić się na garnitur bez zmiany krawata.

Tym, którzy nie są przekonani co strollera i kojarzą elegancję jako jednolity garnitur polecam prosty eksperyment. Potrzebne będą dwa garnitury. Jeden czarny/grafitowy dwuczęściowy, drugi szary trzyczęściowy. Załóżcie obydwa ze ślubnym krawatem, a potem próbujcie mieszać poszczególne części. Załóżcie ciemny i dodajcie do niego szarą kamizelkę. A potem załóżcie szare spodnie, szarą kamizelkę i ciemną marynarkę z drugiego garnituru. Ta ostatnia kombinacja to właśnie stroller.

Wychodźcie w celu porównania koniecznie na światło słoneczne. Jestem pewien, że przekonacie się, iż właśnie ta ostatnia opcja wygląda najciekawiej przy mocnym dziennym świetle. Dużo ciekawiej niż jednolity garnitur w którejkolwiek z wersji. I tutaj nauki fizyczne stoją po stronie większej formalności stroju niż po stronie współczesnych "trendów". Ciemna marynarka odrobinę odgradza od kolorystyki świata wokół, szary kolor kamizelki odciąga uwagę od bladości tej czerni (powodowanej mocnym światłem słonecznym). Biel koszuli akcentuje twarz i tworzy przestrzeń dla weselszego koloru krawata, który gra z aparycją.
Nogi zaznaczone na szaro nie sprawiają, jak w wypadku jednolitych ciemnych spodni, że giną jak ciemna plama na słońcu.
Wszystko to działa oczywiście inaczej w słabszym świetle, świetle sztucznym. Dlatego stroller to strój dzienny.

wtorek, 25 września 2012

Zrozumieć krawat (na przykładzie żakietu)

We wcześniejszym wpisie mówiłem o wybitnym stroju męskim, najbardziej formalnym dziennym, czyli żakiecie. Teraz możemy przyjrzeć się rozmaitym krawatom na weselu księcia Wilhelma, które założyli goście. O ile jak mówiłem, większość Panów nie założy na swój ślub żakietu, o tyle stosowane do niego krawaty coś nam mogą powiedzieć o tym, jakie krawaty zakładać do innych kreacji.

Na początek Pan Premier:




Konserwatywna kolorystyka, kamizelka marengo, czarny żakiet i do tego niebieski krawat w delikatny wzór. Bardzo bezpieczna opcja z charakterem. Ten krawat zapewne grałby również z tradycyjnym garniturem. Szczególnie podoba mi się dwurzędowa kamizelka, której elegancja sprawia, że łatwiej nosić rozpięty żakiet.

Jeszcze bardziej zachowawczo ubrał się partner Eltona Johna:



Opcja bardzo bezpieczna, ponieważ wybrał najbardziej ortodoksyjne kolory. Czarny żakiet, szara kamizelka, stalowy krawat. Bezpieczniej się nie dało. Dobrze, że krawat nie był za jasny, bo inaczej wyszłoby trochę mdło jak w wypadku Guya Ritchie:



Powyższy strój jest bardzo elegancki, poprawny (ostatni guzik kamizelki powinien być rozpięty). Krawat niestety jest mało wyraźny. Jak mówiliśmy we wpisie o krawatach, ten powinien grać delikatnie kolorystycznie z twarzą. Ten niestety za bardzo gra z kamizelką i przez to mniej zwracamy uwagę na aparycję. Sam krawat byłby w porządku do garnituru. Ale ponieważ mamy już szarą kamizelkę, to zastosowanie podobnego krawata mija się z celem.

W błękit poszedł również wuj Wilhelma (odcień kamizelki jest szary, ale ma więcej błękitu, co też jest urokliwe):


Granatowy krawat należy do grupy prawie tak ostrożnej jak stal i ciemna szarość. Z pewnością pasowałby do wielu "zwykłych" garniturów. Krawat może jednak mieć kolor bardziej agresywny. Szczególnie, jeśli jest to krawat pastelowy. Ta kreacja jest w sumie dość przekonująca, choć krawat nie do końca widać (mieszanina różu i brunatnego?), a ujęcie jest złe:


Niezwykle elegancko ubrany był ojciec Panny Młodej. Bardzo piękny czerwony krawat w delikatny wzór:


Jeśli komuś nie odpowiada kolor szary kamizelki, może pójść bardziej w stronę "dandyzmu". Popatrzmy na brata Panny Młodej:


Tutaj poszalał z kolorami. Chociaż burgundia na krawacie nie jest zbyt mocna i jest stonowana, to szampańska kamizelka i koszula winchesterowska robią swoje. Zdecydowanie dopuszczalne dla młodszego brata. Najważniejsze, że nie zrezygnował z białego kołnierzyka. Ten błąd popełnił były premier John Major:



Wszystko piękne, żakiet, kamizelka, krawat, ale brak białej koszuli mocno niweczy dobry pomysł. Róż koszuli odciąga tu uwagę od wszystkiego, włącznie z twarzą. Gdyby chociaż kołnierz był biały, wyszłoby zdecydowanie lepiej. A tak róż zadziałał tutaj jak odkurzacz pigmentu z innych elementów: za duża dominacja.

Na koniec przykłady, jak krawatem można trochę popsuć całkiem niezły pomysł na strój.

Pierwszy, krawat zbyt dominujący, zielony kolor ze zbyt mocnym wzorem:


Sama zieleń jest bardzo ryzykowna, chociaż jak dowiódł ślub najstarszego wnuka królowej Elżbiety wcale tak być nie musi (choć i tutaj ten kolor oznaczał stąpanie po bardziej cienkim lodzie, szczególnie jeśli zieleń jest zbyt jasna i zbyt mocna, landrynkowa):



Przykładem złego krawata jest ten ze stroju Davida Beckhama:


Nie tyle chodzi o sam kolor i świecące srebro, ile o kołnierzyk. Wiązanie nie powinno być widoczne - kołnierzyk powinien być biały, a ujawnione wiązane niszczy ten efekt (choć pewnie i krawat mógłby być bardziej kolorowy). Kwestie orderu niewłaściwie przypiętego pomińmy. Kto by pomyślał, że prosty manewr opuszczenia kołnierza zmieniłby tak wiele?

Na koniec strój, który pokazuje, jak zły krawat może popsuć niezłą kreację:



Nick Clegg założył całkiem elegancki trzyczęściowy ciemny garnitur żakietowy z pięknymi zamkniętymi klapami. Niestety dobrał do tego krawat, który bardziej nadaje się do biura niż na uroczystość. A wystarczyło pójść w jasny kolor pastelowy bez takich agresywnych pasków, ale bardzo zachowawczo w granat lub stal. Chociaż kamizelka marengo i spodnie sztuczkowe dałyby jeszcze lepszy efekt.

Żakiet, czyli najbardziej formalny strój na ślub

Żakiet jest najbardziej formalnym strojem, jaki może przywdziać mężczyzna na swój ślub. Nie jest nim frak wieczorowy (biała mucha), ani smoking (czarna mucha), ponieważ te zakłada się na wieczór (czyli umownie po 18). W ciągu dnia zgodnie z tradycją żakiet jest najbardziej formalnym strojem, który można na siebie założyć (obok są jeszcze surdut, i garnitur żakietowy). Jeśli ktoś bierze ślub o 18, to i tak moim zdaniem do kościoła należy założyć żakiet, a nie frak, czy co gorsza smoking. Wynika to z faktu, że frak wieczorowy i smoking to raczej stroje galowe, a sakrament przyjęty w kościele, to nie gala. Strój wygląda tak, choć ta wersja może być zbyt monochromatyczna (ze strony http://andrewsandpygott.wordpress.com/):



Większość osób z pewnością takiego stroju nie założy z wielu przyczyn. Po pierwsze, sama wierność tradycji może być zdecydowanie za słabym argumentem. Po drugie, założenie żakietu wiąże się z poważnymi podwójnymi wydatkami: sam strój jest drogi, w zasadzie prawie jednorazowy i w dodatku może nam posłużyć tylko na mszę i początek wesela. Zgodnie z zasadami mężczyzna powinien wieczorem zdjąć żakiet i przywdziać strój wieczorowy (np. frak wieczorowy). Po trzecie wreszcie, żakiet podobnie jak frak wieczorowy nie jest w dzisiejszych czasach tak optycznie wspaniałym strojem jak na przykład stroje półformalne (stroller i smoking). Z tego względu, że nadmiernie maskuje ciało mężczyzny, w szczególności ukrywając nogi. Mężczyzna to płeć brzydka, nakładane warstwy na wierzch zwiększają jego atrakcyjność (koszula z kołnierzem, długi rękaw, marynarka, kamizelka...), ale wprowadzanie ogona wydaje się w nowoczesnym świecie nadmiernym maskowaniem. Szczególnie, że męskie nogi mogą w dobrych spodniach prezentować się bardzo dostojnie i elegancko (teraz już wiemy, czemu James Bond nie chodził nigdy we fraku, a tak często widywaliśmy go w smokingu).

Dlaczego więc poświęcać czas samemu żakietowi, skoro istnieje tyle powodów, aby zająć się czymś innym? Dlaczego trzeba znać ten strój, nawet jeśli go nigdy nie założymy? Ponieważ pozwoli nam się łatwiej poruszać po dzisiejszej elegancji. Nie da się rozumieć teraźniejszości bez chociaż minimalnego poznania historii. Tak samo jest z męskim strojem. Jeśli chcemy odpowiednio oceniać i rozumieć strój elegancki u mężczyzny, powinniśmy koniecznie wyjść od żakietu.

W nadmierne szczegóły nie chcę wchodzić, zwłaszcza że mamy w internecie znakomite źródła na temat stroju formalnego dziennego, także wybitnych polskich specjalistów. Z tego powodu ograniczę się do minimum w opisie tego, jak wygląda żakiet. Ze stron dla wytrwałych i zainteresowanych mogę polecić http://formalstyle.blogspot.gr/2012/08/stroj-formalny-dzienny.html oraz http://morningdressguide.com/). Oto książe Karol w pięknym żakiecie:


Strój formalny dzienny obejmuje: spodnie sztuczkowe, kamizelkę i żakiet. Spodnie sztuczkowe to spodnie w specyficzny wzór, paski, które wydłużają nogi. Formalne kolory kamizelki to: czarny, marengo (szary), lub płowożółty. Czarny wybieramy na uroczystości państwowe (choć w sumie nie wiadomo, którzy władcy to dzisiaj preferują), szary jest najbardziej optymalny pod względem zachowawczości, a płowożółty oznacza większą swobodę i dodaje kolorytu. Na ślub lepiej wybrać kolor drugi lub trzeci. Oczywiście dopuszczalne są również inne kolory, ale są trochę odważniejsze. Kamizelka naturalnie ma być ze świetnego materiału, bez wzorów i świecenia (wełna, jedwab, len).

Żakiet najlepiej jeśli będzie w kolorze czarnym, lub grafitowym. Może być szary, ale to oznacza kolor już zdecydowanie mniej uroczysty. Przy szarym żakiecie strój robi się bardziej nijaki, mdły i świetnie nadaje się na lżejszą okazję np. królewskie wyścigi.

Wersja najbardziej bezpieczna i klasyczna na ślub to czarny żakiet i kamizelka marengo. Spodnie sztuczkowe są mieszaniną koloru czarnego i szarego. Dlatego całość sprawia wrażenie specyficznego garnituru. Kolory kamizelki i żakietu mieszają się we wzór optycznie wydłużający nogi, który znajduje się na spodniach.

Do żakietu zakłada się białą koszulę, lub często koszulę winchesterowską. Dodaje więcej kolorów w tym formalnym zestawieniu. Krawaty również mogą być bardziej kolorowe niż przy zwykłym garniturze na ślub. Inne dopuszczalne wiązadła na ślub to plastron, lub mucha. To pierwsze jest bardzo klasyczne, chociaż osobiście go nie polecam, o czym pisałem wcześniej. Mucha z kolei przez niektórych specjalistów nie jest polecana do stroju dziennego. O problemach samej muchy też już pisałem. Tych co jednak chcą się uprzeć na plastron lub muchę przy stroju formalnym, uspokajam. Można bez problemów wybrać tę opcję. Będzie to i tak wspaniałe, skoro zdecydujemy się na coś tak uroczystego jak żakiet.

Do stroju dziennego mamy kilka interesujących dodatków. Na przykład cylinder (ten tylko do stroju z ogonem właśnie), czy laskę.

Czy warto zakładać żakiet na ślub? Teoretycznie, jeśli zmierzamy do ołtarza z naszą wybranką, która ma długą suknię, to Pan Młody powinien proporcjonalnie przywdziać właśnie strój formalny dzienny. W Anglii ta tradycja jest ciągle pielęgnowana. We mnie wzbudza jak najbardziej pozytywne odczucia. Nie tylko w Anglii zdarzają się takie przypadki. Zwróćmy chociażby uwagę na strój ślubny najlepszego piłkarza na świecie (stan na sierpień 2012):



Andreas Iniesta poszedł w trochę mniej formalną kolorystykę i bardziej błękitną. Mimo wszystko wyglądał niezwykle elegancko i wspaniale. W dzisiejszym świecie wspiął się na wyżyny elegancji.

Nie zachęcam jednak nikogo do założenia żakietu (może nawet przeciwnie, raczej zniechęcam). Głównie z takiej przyczyny, że będzie to raczej zakup jednorazowy. Jestem przeciwnikiem pożyczania strojów, a skoro tak, to kwestia ceny stroju dziennego jest istotna. Nie tylko jest to strój drogi, ale jednocześnie podwójnie drogi, bo na weselu pod wieczór powinniśmy się przebrać, jak już jesteśmy tak formalni.

Chciałem powiedzieć o żakiecie, ponieważ między innymi pozwoli nam na omówienie dwóch innych ważnych spraw, istotnych dla każdego Pana Młodego (nawet takiego, który o istnieniu żakietu nie ma pojęcia). Chodzi o kamizelkę i strój półformalny, który gorąco polecam: strollera.

Strój formalny pozwala nam również przyjrzeć się krawatom i tego, jaką rolę odgrywają.

piątek, 21 września 2012

Smoking, czyli najwspanialszy męski ubiór nie na ślub

Smoking jest najlepszym męskim strojem. Jest pięknym sposobem na podkreślenie wszystkich męskich walorów i jednocześnie można go uznać za strój tradycyjny. Mimo iż jego historia nie jest bardzo długa, a jej początki można uznać za rewolucję.

Bardziej formalnym strojem na wieczór jest frak, czyli "biała mucha". Frak jednak będzie stopniowo wygaszany z męskiej mody, ponieważ smoking prezentuje się znacznie lepiej. Choć jak wiadomo, wśród fanów męskiego stylu tradycja bywa silna. A czasami smoking może się wydać zbyt "galowy" na niektóre bardzo poważne okazje. Pierwsza naczelna zasada jaka jest zerwana to pokazywanie męskich nóg. Oczywiście zakrytych, ale tylko spodniami. Natomiast w wypadku fraka zakrywamy to jeszcze ogonem. W smokingu natomiast trochę bardziej pokazuje się nogi, co już zrywa z najbardziej formalną wersją ubioru mężczyzny (w stroju dziennym, żakiecie, również zakrywa się nogi).

Czy można się ubrać bardziej imponująco niż ten pan?: (zdjęcie z http://www.itrendingfashion.com)



Chociaż nie jestem zadowolony z mankietów (powinny być podwójne na spinki) i nie widzę lampasów.

W istocie, skoro już jesteśmy przy smokingowych błędach warto wymienić kilka istotnych szczegółów, które się niestety coraz częściej ignoruje:

- klapy marnarki powinny być zamknięte (jak na zdjęciu), albo szalowe (najczęściej spotykane, ale jednocześnie mniej formalne - marynarka szalowa kształtem wywodzi się od marynarki do palenia - smoking jacket)
- guzik marynarki musi być jeden (albo powinna być zapinana na łańcuszek)
- marynarka powinna być jednorzędowa, ale może być dwurzędowa (ta druga jest mniej formalna)
- kieszenie nie powinny mieć patek (chyba że wybieramy wersję dwurzędową)
- klapy marynarki muszą być z jedwabiu
- spodnie muszą mieć lampasy z tego jedwabiu
- mucha też musi być z tego jedwabiu (żadnych krawatów)
- marynarka nie powinna mieć rozcięć z tyłu
- pod marynarką musi być kamizelka, albo pas w kolorze czarnym (ta druga wersja jest mniej formalna)
- żadnego świecącego zegarka na ręce
- cztery guziki na rękawach, ładnie obszyte i do siebie przylegające
- koszula musi być bezwzględnie biała, wieczorowa, na guziki jubilerskie (w ostateczności bieliźniane przykryte listwą, ale to obniża formalność)
- kołnierz koszuli powinien być wysoki
- smoking ma być czarny, albo w kolorze midnight blue (obydwie wersje w pełni poprawne; wersja tropikowa dopuszcza białą marynarkę)

Być może jeszcze coś pominąłem. Niestety bardzo często jak widzimy panów w smokingach, to łamią niektóre z tych zasad. Często dlatego, że producenci smokingów wykorzystują modele garniturów i produkują je taśmowo bez należytej zmiany formatu.

Klasyczne buty to buty na kokardkę, ale nie polecam - choć podkreślmy, jest to w pełni dopuszczalne i formalne. Tutaj trzymanie się zasad pełnego formalizmu jest gorsze niż wybranie innej opcji. Te buty wyglądają raczej jak kapcie, a stopa mężczyzny nie wygląda jak stopa zdobywcy. Lakierki będa lepsze, ale jeszcze lepsze będą po prostu czarne oxfordy z lśniącej skóry wypolerowane na lustro.

Co do koszuli moim zdaniem powinna mieć wykładany kołnierz, czyli klasyczny. Taki, który pozwoli schować zapięcie muchy. Oczywiście czarnej muchy. Wielu mężczyzn jednak stosuje kołnierz łamany. Nie jest to faux pas, ale jest to krok gorszy niż schowanie wiązania pod kołnierz (inaczej jest z frakiem i białą muchą, gdy widoczne wiązanie zlewa się z koszulą). Proszę się przyjrzeć tym dwóm wariantom i samemu ocenić na pierwszy rzut oka, który kołnierz prezentuje się lepiej (pierwsza opcja z http://uk.askmen.com/fashion/, niestety chyba z już zawiązana muchą, opcja druga z http://dealrocker.wordpress.com/):




Zapięcie schowane pod kołnierz jest lepsze i już tłumaczę, dlaczego, bo od razu wyjaśnię, dlaczego smoking jest najwspanialszym męskim strojem.

Częściowo mówiłem o tym we wpisie poświęconym białej koszuli na ślub. Biel to absolutny kanon i w wypadku koszuli do smokingu jest to szczególnie ważne. Całą magię smokingu możemy zrozumieć znowu dzięki fizyce. Kluczem jest tutaj natura kolorów. Czarnego i białego. Czerń to antykolor, a biel to akolor.

Jak działa ta mieszanka? Czerń, jak mówiłem, uśmierca kolory. Zabija je. Ten efekt jest bardzo ważny przy spodzie naszego stroju, czyli męskim obuwiu. W wypadku smokingu działa ta sama zasada. Celem jest uśmiercenie kolorystyki wkoło. Wyplenienie każdego możliwego kolorowego odcienia.

Następnie dodana zostaje biała koszula, która wywołuje efekt dekoltu podkreślającego twarz. Biel z kolei uwalnia kolory, ponieważ jest czystą tablicą. A wspaniale lśniące jedwabne klapy oczyszczają kolorystycznie teren dla bieli i sprawiają, że biel jest jeszcze bielsza. W ten sposób smoking wysyła jasny sygnał, kto jest tutaj najważniejszy, kto jest źródłem światła, kto jest źródłem koloru: nasza twarz. Dlatego smoking działa w tak magiczny sposób i dlatego mężczyzna staje się przystojniejszy. Gdyż biel i czerń działają cuda na rzecz podkreślenia numeru jeden.

Od razu otrzymujemy odpowiedzi na wiele pytań:

Dlaczego mucha powinna być czarna? Ponieważ działa jak cień. Sprawia wrażenie jakby wspaniała piękna twarz i duża głowa rzucała pod brodą cień w postaci muchy. Dlatego jest to jeden przypadek, gdy mucha wygląda bardziej elegancko od krawata. Ponieważ tak naprawdę z optycznego punktu widzenia (dzięki kolorystyce) to nie jest mucha. Nie ma koloru, nie ma kropek, nie ma wzorów, jest antykolor, czerń.

Dlaczego mucha, a nie krawat? Ponieważ krawat zbudowałby na białym dekolcie strzałkę i odciągnąłby uwagę od twarzy.

Dlaczego czarna kamizelka lub czarny pas hiszpański są niezbędne? Ponieważ jak rozepniemy marynarkę (a czasami to się zdarza np. jak siadamy), to cały efekt znika. Obszar biały staje się zbyt duży. Kamizelka, czy pas, nie pozwalają również na pojawienie się koszuli, gdy czasami wykonujemy ruchy przy zapiętej marynarce.

Kołnierz koszuli powinien być wysoki, żeby głowa była na pierwszym planie. Dlatego również jestem za wykładanym kołnierzem i schowaniem wiązania - ponieważ dzięki temu nie odciąga ono uwagi od głowy.

Nie powinno być patek, a guzik maksymalnie jeden również ze względu na jak największe zwrócenie uwagi na twarz.

Dlatego smoking jest tak wspaniałem strojem. Ponieważ nieuchronnie ciągnie wzrok na twarz i głowę:



Kierunek jest jednoznaczny: najważniejsza jest aparycja, a białe mankiety dodatkowo podkreślają numer jeden w mowie ciała, czyli ręce.

Mam jednak przykrą wiadomość - smoking niestety nie nadaje się na ślub. Na wesele owszem. Dla tych, którzy kochają smoking, sugeruję przywdzianie go na weselu po uroczystości.

Większość osób odradza smoking na ślub, ponieważ smoking jest strojem wieczorowym. A to oznacza, że należy zakładać go po "odzieżowym zachodzie słońca". W wypadku Polski oznaczałoby to powiedzmy godzinę 18. A ponieważ większość ślubów jest przed tą godziną, to niestety trzeba zrezygnować.

O ile rozumiem wierność w podejściu do przestrzegania zasad, o tyle uważam, że sam argument godzinowy nie może być przez nas uznany za ostateczny. Niestety obrońcy zasad traktują tutaj tę wytyczną poprzez specyficzną wykładnię prawa: jak mówi zasada, tak być powinno. I na przykład, jeśli ślub jest po 17, to już można w sumie smoking założyć.

W tej kwestii mam inne podejście. O ile sama zasada odzieżowa po prostu ewoluowała od tego, że ludzie przebierali się po pracy, na wieczór, o tyle uzasadnienie stosowania smokingu po 17 jest głębsze.Trzeba zastosować celowościową wykładnię prawa: dlaczego taka zasada w ogóle jest? Jaki jest w niej użytek? Jeśli prawo będzie niczym nieuzasadnionym wymysłem, to ludzie prędzej, czy później stracą do niego szacunek.

Przede wszystkim chodzi nie o samą godzinę, a porę dnia. I o to co dzieję się na dworze: jakiemu światłu jesteśmy poddani. Tutaj kryje się sekret wieczorowości smokingu - ponieważ jego urok działa w świetle sztucznym, a nie dziennym. Na świetle słonecznym smoking traci swój blask.

Z czego to wynika? Z natury światła słonecznego. Światło słoneczne jest dużo mocniejsze od światła sztucznego, w dodatku zawiera w sobie praktycznie całe świetlne spektrum i wszystkie długości fali. Właśnie dlatego kolory wyglądają najpiękniej i najbardziej naturalnie na świetle słonecznym. Dlatego kwiaty wzbudzają w nas taką radość i pozytywne emocje na świetle słonecznym. Żadne sztuczne światło nie jest w stanie wywołać takiego efektu.

W dodatku światło słoneczne odbija się od wszystkich powierzchni i naświetla wszystko jeszcze bardziej.

Co to oznacza? Oznacza to tyle, że nasza czerń smokingowa nie jest już taka czarna. Po pierwsze czarny wygląda dużo bladziej za dnia, ponieważ przegrywa z potężnym słońcem. Po drugie, ta czerń nie jest w stanie wygrać z kolorami wkoło nas. Na sali balowej czarny smoking w miarę skutecznie oczyszcza otoczenie osoby z kolorów. Na świeżym powietrzu czerń smokingowa wygląda jak smoła, która wlała się do kolorowego świata. Widzimy dalej mocne kolory wkoło osoby będącej w smokingu. Widzimy zieleń, widzimy stroje innych. Czerń ponosi w konfrontacji ze słońcem kapitulację. Inaczej jest ze światłem sztucznym, gdzie odnosi tryumf, a smoking to szczyt elegancji.

Z tego powodu uważam, że regułę smokingu na wieczór należy doprecyzować. Jeśli na przykład jest lato i słońce zachodzi po 21, to nie polecam smokingu nawet o 19, gdy jeszcze widzimy zółte fale słoneczne. Jeśli natomiast jest zima i jest już bardzo ciemno od godziny 16, to uważam, że nie ma powodu kogoś nadmiernie krytykować za przywdzianie smokingu nawet o 16.30, choć sam bym pewnie tego nie zrobił.

To co odnosi się do czerni smokingowej, po części odnosi się również do czarnego garnituru. Również dlatego nie polecam go za bardzo na ślub.

Pozostaje wreszcie kwestia tego, dlaczego smoking nie nadaje się do ślubu, nawet jeśli jest ciemno. Ponieważ smoking jest strojem imprezowym. A ślub odbywa się w świątyni, gdzie nie powinno się nazbyt eksponować swojego "ja", gdyż w świątyni chodzi o wspólnotę. Krótko mówiąc kościół jest miejscem zbyt sakralnym, żebym zakładać do niego smoking. Nota bene początki smokingu były takie, że niektórzy styliści straszyli, że jak zobaczą kogoś w kościele w smokingu, to będą ganić.

Smoking jest naprawdę wspaniałym strojem. Najbardziej poruszającym męskim strojem w historii. Niestety nie na ślub.

czwartek, 20 września 2012

Inne wiązadła (fular, plastron, ascot, musznik) na ślub

Nie mucha i nie krawat. Jak wspominałem już, większość mężczyzn powinna założyć na ślub krawat. Dotyczy to zarówno opcji skromnych (sam garnitur dwuczęściowy jednorzędowy), bardziej skomplikowanych, jak i najbardziej formalnego stroju dziennego, żakietu. Po pierwsze, jest to całkowicie w zgodzie z zasadami. Po drugie, nauka podpowiada, że kształt i miejsce każdego krawata są optymalne z punktu widzenia elegancji.

Dla bardziej pomysłowych i zakochanych w czym innym pozostaje mucha. Są jednakże jeszcze inne opcje do rozważenia, z których tylko jedna w zasadzie jest godna ślubnej uwagi: plastron, czy też ascot. Problem w tym, że ma on węższe zastosowanie, a do tego przegrywa z krawatem, jeśli chodzi o wspomniane wyżej kwestie.

Najpierw jednak o innym wiązadle. Po pierwsze, podkreślmy, że chodzi o "wiązadła". Mężczyzna musi wiązać to co ma pod szyją. Wszystkie inne warianty odpadają. Nie trzeba tego tłumaczyć w przypadku krawata. W innych przypadkach niestety trzeba to powtarzać. Żadnych nie-wiązadeł pod szyję. Po angielsku nazwa tie mówi sama za siebie. Po polsku ta terminologia została trochę wypaczona (podobnie jak w wypadku słowa "smoking").

Dlatego jeśli ktokolwiek proponuje Panu Młodemu cokolwiek niewiązanego na ślub, to próbuje z niego zrobić Młodego. Gotowe ozdobniki i już przywiązane wstążeczki przypina się do martwych przedmiotów. Nie do żywej osoby, która jest najważniejsza na uroczystości (obok drugiej).

To w dużej mierze wyklucza bardzo dużo dziwnych pseudowiązadeł, które można dostać w wielu miejscach. Najczęściej ze słabej jakości kamizelkami, lub poszetkami.

Najpierw uporządkujmy opcje wiązaniowe. Na początek fular, czyli rzecz, której na ślub założyć nie sposób, ponieważ jest przeznaczona na nieformalne okazje, gdy mężczyzna ma ochotę na nonszalancję. Fular zakłada się pod szyję przy rozpiętej koszuli. I już można wyglądać gustownie jak Al Pacino:



Urocze. Urzekające. Podnosi elegancję w porównaniu do rozpiętej koszuli bez niczego pod spodem. Dla wielu widziane jako dziwne. Dziwniejsze od muchy. Albo powodowane chorobą gardła... Czy warto nosić fular, czy nie, nie jest to wiązadło na ślub. Ciekawostka lingwistyczna i historyczna: fular jest ojcem jego następców, czyli innych wiązadeł. Jego nazwa po angielsku to cravat. Mamy tutaj pewien paradoks. Mężczyzna noszący fular jest postrzegany jako dziwna awangarda przez ubranych dzisiaj schludnie mężczyzn w krawacie. Tymczasem on mógłby odpowiedzieć, że pozostaje konserwatywny i odrzuca te wszystkie nowoczesne wynalazki jak krawaty, muchy... Co tutaj jest awangardą zależy od punktu czasowego.

Plastron, czyli ascot jest opcją na ślub, ale pod warunkiem przywdziania stroju formalnego, czyli żakietu. Tak wygląda plastron czyli ascot (ze strony http://bricksinsuit.blogspot.com). Sposób wiązania można znaleźć na kilku stronach:



W moim przekonaniu odpada do garnituru (kamizelka jest niezbędna). Z tego względu, że ascot naśladuje to, jaki kształt ma sam żakiet, a do tego zazwyczaj stosuje się tutaj specyficzną niegarniturową koszulę.

Ponieważ większość Panów Młodych nie założy żakietu, a garnitur (lub co najwyżej stroller), w sposób naturalny odpada ascot (plastron). Pozostaje krawat, lub mucha.

Nota bene uważam, że Panowie zakładający żakiet i tak powinni założyć krawat. Mimo że z formalnego punktu widzenia ascot jest klasyką absolutnie dopuszczalną, to przegrywa z krawatem. Po pierwsze, ascot zabija efekt białego dekoltu. Po drugie, estetycznie wygląda na mniej uporządkowany niż krawat. Po trzecie, jest za duży, przez co pogarsza optyczny rozkład ramion. Krawat jest w pełni dopuszczalny do żakietu, nie obniża formalności. A do tego zwiększa elegancję i uporządkowanie. Proste porównanie obydwu na jednym zdjęciu (ze strony http://blazerdepot.com):



Prawie identyczny strój. Pan po prawej ma nawet strój mniej formalny, ponieważ zamiast żakietu założył marynarkę (i zrobił strollera). A jednak wygląda lepiej. Właśnie dlatego, że krawat jest po prostu lepszy od plastronu (ascota), gdyż poprawia ramiona i pozostawia odpowiednią ilość białego koloru dla ekspozycji twarzy.

Oczywiście ascot jest dopuszczalny do żakietu, jeśli ktoś bardzo chce na przykład odwołać się do tradycji. Moje pytanie jednak na to brzmi: po co, skoro można odwołać się do tradycji i jednocześnie wybrać lepszą opcję, krawat? Nota bene dochodzimy tutaj do czegoś, do czego jeszcze wrócimy, kwestii tego, że większa formalność stroju niekoniecznie oznacza większą elegancję.

Jest jeszcze jedna opcja, która się pojawia. Kawałek materiału wykorzystywany do zawiązania ascota (plastronu) można zawiązać tak, jak by się wiązało krawat tradycyjnym węzłem four-in-hand. W ten sposób powstałoby coś, co nazywa się "musznikiem". Tej opcji nie polecam, ponieważ nie nawiązuje do tradycji i nie jest ciekawa. Do żakietów noszono krawat, ascot, albo muchę. Wiązanie takiego musznika to cofanie się daleko w zaszłości, kiedy eksperymentowano z wiązadłami (od powstania fularu). Nie ma sensu tego robić, bo po co? Chyba, że chcemy wygląda jak Ludwig van Beethoven:



A dokładniej tak (ze strony http://www.peppersformalwear.com.au/):



To nie jest nam potrzebne z dwóch względów. Ani nie nawiązuje do tradycji (nie jest formalne), ani nie jest bardziej eleganckie od krawata. Kształt ma nieuporządkowany, bardziej pasujący do fryzury w stylu Beethovena i ogromnego rozciągniętego płaszcza. Węzeł jest zbyt duży i pognieciony. Jeśli komuś na wielkości zależy, to niech już lepiej zawiąże krawat w full windsor knot. Ten sam pan w krawacie wygląda dużo lepiej. Chociaż ma żakiet, to nie przez niego sytuacja wygląda lepiej, a przez krawat:


Z tych powodów rekomenduję krawat, krawat i jeszcze raz krawat. Czy to nas nie ogranicza? W żadnym wypadku. Przecież można wybrać wiele różnych opcji z krawatem.

wtorek, 18 września 2012

Kolejne wiązadło na ślub: mucha

Ponad 90% mężczyzn zakłada na co dzień i powinno założyć na ślub krawat. Dotyczy to zarówno najbardziej skromnych wersji stroju męskiego, garniturów dwuczęściowych jednorzędowych, przez bardziej skomplikowane kombinacje, aż po strój w pełni formalny, czyli żakiet.

Krawat jest po prostu świetną opcją i istnieją geometryczne powody, dla których tak się stało. Kilkoma z nich są: optymalny kształt, położenie i ilość koloru, która jest dostarczana do naświetlonej przez elegancki strój twarzy.

Krawat nie jest jednakże jedyną opcją. Jedną z innych dopuszczalnych jest mucha (podobnie jak krawat wykonana w pełni z jedwabiu). Nie ma żadnego formalnego zakazu jej założenia. A jednak na chętnego do założenia muchy czeka mnóstwo niebezpieczeństw. Musi się bowiem zmierzyć nie tylko ze społecznym oporem przeciwko muszce, ale stawić czoła geometrycznemu wyzwaniu, które z nią nadchodzi. Z przygotowaniem odpowiedniego koloru muchy i garnituru (wraz z krojem) jest niezwykle trudno, by jednocześnie zachować odpowiednią powagę i elegancję. Niech dowodem na to będzie fakt, że spędziłem kilka godzin w poszukiwaniu ciekawej kreacji ślubnej z muchą i garniturem (nie żakietem) i nie znalazłem nic, co by mnie w pełni usatysfakcjonowało.

Niektórzy jednak lubią podejmować wyzwania. Mucha może być jednym z nich. Trzeba jednak zdać sobie sprawę, że jest to droga pod górkę.

Mucha oczywiście musi być wiązana. W całości. Samemu. Artykuły na gumce, gotowe, zawiązane, są całkowicie wykluczone. Tak jak większość mężczyzn pała niechęcią do krawata na gumce, taką samą niechęć powinni czuć do zawiązanej już muchy. Widać, że jest gotowa, zbyt idealna, żeby była prawdziwa. Mężczyzna zawiązując własny krawat dodaje do stroju asymetrii, swojego unikalnego charakteru, pokazuje kontrolę nad sobą i swoim ubiorem. Z muchą jest dokładnie tak samo - musimy ją wiązać samemu.

Dlatego z muchą trzeba się obyć, muchę trzeba polubić i pokochać ponad wszystko. Ta miłość musi być silniejsza od ewentualnych dziwnych spojrzeń osób z zewnątrz, które ją zobaczą. To musi być miłość bezwarunkowa i odporna na krytykę. Do muchy trzeba mieć charakter. Należy bowiem nie tylko umieć się z nią obyć, ale umieć bronić jej całą swoją prezencją. Traktować ją w sposób całkowicie naturalny. Jeśli tylko odrobinę wątpimy w zasadność muchy, nie powinniśmy jej zakładać na ślub.

Stąd jeśli mucha ma być założona na ślub przez kogoś, kto jej nie nosi, to raczej odradzam ten krok. Proponuję najpierw przetestowanie się w jej noszeniu do codziennych zestawów garniturowych. A i to może być wspaniałym doświadczeniem, którego warto spróbować, nawet jeśli muchę się ostatecznie odrzuci.

Przy wiązaniu muchy najpierw należy zwrócić uwagę na jej właściwy rozmiar. Jeśli bowiem źle ustalimy rozmiar, to zawiązana mucha będzie wyglądać bardzo źle, prawdopodobnie będzie bardzo duża i się "rozjedzie". Będzie wyglądać nieschludnie i opadająco. Dopiero po ustaleniu rozmiaru można wykonać wiązanie. Gdy człowiek opanuje technikę wiązania, to zorientuje się, że jest prostsza od wiązania krawatów - ponieważ to praktycznie ta sama pętelką, którą mężczyzna zawiązuje sznurując buty.

Jak dobrać kolor muchy i jak sprawić, żeby była elegancka? To oczywiście byłoby proste, gdybyśmy mówili o porze wieczorowej. Mucha czarna lub biała. Sęk w tym, że ta pierwsza jest do smokingu, a ta druga do fraka. Obydwa stroje zakładamy wieczorem i nie do kościoła. Są niezwykle eleganckie (zwłaszcza smoking, którego jestem ogromnym fanem), ale na ślub musimy z nich zrezygnować.

Mucha może być bardzo elegancka. Zwróćmy uwagę na te dwie kreacje (kolejno ze stron: http://www.boisestyle.com i http://pinterest.com/pin/202521314463112150/)





Obydwaj Panowie wyglądają niezwykle szarmancko. Udało im się osiągnąć coś niezwykle trudnego, co zawsze jest wyzwaniem - dobrali muchę i marynarkę w taki sposób, że odbiorca nie myśli o tym, że lepiej byłoby założyć krawat. I to jest prawdziwy sukces noszącego muchę. Pewność siebie bijąca z ich twarzy mówi zresztą sama za siebie.

Drugą kreację można spróbować zmienić w kreację ślubną, gdyby na przykład zamiast czerwonej muchy pójść w kolorystykę bardziej konserwatywną. Obowiązuje ta sama zasada co do przypadku krawatów: stal, szarość, granat. Przydałoby się, żeby mucha miała jakieś delikatne kropki. Na przykład (ze stron http://10engines.blogspot.com oraz http://www.vmclothing.co.uk - choć niestety wygląda na to, że są to muchy już zawiązane):




Niebezpieczeństwo muchy wynika z jej kształtu. Jest mała. To oznacza, że pozostawia sporą część dekoltu niezagospodarowaną. Dominuje biała koszula. Do tego odkryte pozostają guziki bieliźniane, które nie są zbytnią atrakcją. Przydałoby się, żeby wobec tego miały piękny perłowy kolor. Można próbować stosować inne zabiegi. Na przykład zakryć guziki listwą (jak na zdjęciu powyżej), albo podjąć jeszcze większe ryzyko i zastosować guziki jubilerskie. Jest to ogromne ryzyko, ponieważ te guziki są tak naprawdę elementem koszuli eleganckiej na wieczór, a nie do stroju dziennego, czy garnituru. Dlatego i ten krok odradzam.

Jaką sztuczkę więc zastosować? Tę samą co w wypadku kolorystycznych krawatów: zmniejszyć dekolt. Są na to dwa sposoby: garnitur trzyczęściowy (czyli z kamizelką), albo dwurzędowy. To przycina nadmiar bieli i kieruje uwagę z powrotem tam gdzie być powinna: na twarz. Zwróćmy uwagę na to, jak poniższa dwurzędówka osiąga pożądany efekt (ze strony http://www.a-gentlemans-row.com):


Dekolt zostaje ścięty, a dodatkowo zamknięte piękne klapy odciągają również wzrok w stronę ramion. Kreacja nie jest ślubna, ale można nad nią trochę popracować i zmienić w ślubną. Oprócz tego, że buty powinny być czarnymi oxfordami, a koszula musi być biała, kolor złoty może być odpuszczony na rzecz bardziej stalowego i srebrnego. Dotyczy to przede wszystkim muchy, ale i w przypadku samych guzików porzuciłbym złoto (na rzecz ciemnego srebra, granatu, albo nawet czerni, żeby usunąć skojarzenia admiralskie). Myślę, że przy odrobinie uwagi i twórczości da się wycisnąć ze zdjęcia powyżej eleganckiego Pana Młodego.

Na koniec jeszcze jedna elegancka kreacja, którą znalazłem. Jest dosyć zbliżona do dobrze ubranego Pana Młodego. Nie jestem wprawdzie pewien, czy to nie czarna marynarka, ale jeśli by była grafitowa, to całość wygląda zachęcająco (ze strony http://lenoeudpapillon.blogspot.com/):


Po dodaniu kwiatka do butonierki i odpowiednich mankietów mamy prawie Pana Młodego. A na pewno kogoś, kto może konkurować z wieloma Panami Młodymi stylem i elegancją.

Cały czas jednak uważam, że najbezpieczniej będzie muchę połączyć z dwurzędówką, albo trzyczęściowym garniturem.

Chociaż jak mówiłem na początku, całkowicie najbezpieczniej będzie założyć krawat. Będzie tak również zachowawczo. Niektórzy nie lubią ostrożności. A przecież muchy też ktoś musi kochać i nikt nie może tego nikomu zabronić. Świat byłby zbyt nudny, gdyby każdemu podobał się ten sam schemat.

Na koniec ładna wizualizacja komputerowa (może za bardzo udawać smoking trochę, ale to smoking nie jest), która może pozwolić polubić muchę (ze strony http://hockeygods.com/):

Wiązadło - krawat - na ślub

Po założeniu białej koszuli (lub przynajmniej z białym kołnierzem) i wybraniu garnituru, decydujemy się na wiązadło pod szyję.

W zasadzie opcje są trzy: krawat, mucha i plastron. Teraz powiemy o najbardziej uniwersalnym wiązadle pod szyję, które zdominowało współczesny świat: krawacie.

Krawat jest bezpiecznym rozwiązaniem, ponieważ nie wzbudza uwagi jako coś nietypowego (w przeciwieństwie do muchy i plastronu). Jednocześnie jest w pełni zgody z tradycyjnymi zasadami i można w nim wspiąć się na wyżyny elegancji.

Jaki krawat wybrać do ślubu? To oczywiście zależy od tego, jaki wybraliśmy strój. Krawat nie powinien być szalony ani wzorami, ani kolorami, choć to jest jedno miejsce, gdzie (jeśli już!) pozwalamy sobie na odrobinę wariacji, aby podkreślać nasze cechy charakteru i kolory naszej cery.

Stopień kolorowości i wzorów na krawacie zależy od tego, jak bardzo formalny strój przybraliśmy. Im strój jest bardziej formalny, tym krawat może być bardziej kolorowy. Na przykład, jeśli idziemy w żakiecie, lub strollerze, to krawat może mieć więcej kolorów, niż kiedy idziemy w zwykłym garniturze. Podobnie jeśli zdecydujemy się na garnitur trzyczęściowy (z kamizelką), albo na dwurzędowy. Pozwala to nam na więcej zabaw z kolorem niż przywdzianie zwykłego jednorzędowego dwuczęściowego garnituru.

Najbardziej konserwatywne krawaty są w kolorze szarym, srebrnym, stalowym (czarny polecam na pogrzeb). Odróżniają się wystarczająco od koszuli i kontrastują z garniturem. Jednocześnie nie idą w zbytnie szaleństwo kolorystyczne (moglibyśmy jeszcze dorzucić kolor granatowy).

Szarość to specyficzna barwa, która pojawia się zawsze w sytuacji pomieszania dwóch przeciwstawnych kolorów (np. czerwony i zielony, niebieski i pomarańczowy). Dlatego jakikolwiek kolor z palety barw na tle mglistej (lub świecącej) szarości mieni się swoim naturalnym odcieniem. Ta też się dzieje z naszą twarzą.
I dlatego jedwabny szary krawat jest tak elegancki - gdyż pozwala wykonać białej koszuli i krawatowi swoją robotę: zwrócić uwagę na odcienie i pigment naszej twarzy. Szarość nie jest kolorem pokrewnym do naszej cery, ani nie jest kolorem dopełniającym. Jest kolorem całkowicie neutralnym i przez to najkorzystniejszym. Dotyczy to absolutnie wszystkich rodzajów cery. Materiał jedwabny pozwala krawatowi na niezbędny połysk.
Więcej o tym piszę w poście na temat kolorystyki w stroju.

Stąd szarość i srebro są opcją najbardziej bezpieczną. Mogą być w jakieś delikatne wzory lub kropki. Dobrze widziane jest, żeby krawat miał jakiś dyskretny mikrowzór i nie był w pełni jednolity. Pamiętajmy, że dzień ślubu to dzień ważnej zmiany w naszym życiu, dzień układania rzeczy na nowo i rozpoczęcia kolejnego rozdziału w życiu. Geometryczna proporcjonalność na krawacie dobrze to odda.
Tutaj przykładowe bardzo tradycyjne krawaty (ze strony http://pichaus.com/tie-black-white-dress-@490d24b42a03f091ea1b16001fb1a9d3/):




Wszystkie pięknie grałyby z ciemnogranatowym garniturem, który mocno flirtowałby z niebieskim kolorem. Szczególnie pięknie pasowałyby do dwurzędowej marynarki.

Z konserwatywnymi kolorami trzeba uważać, żeby nie popaść w drugą skrajność i nie zmienić stroju w monochromatyczny. Przykładowo trzy krawaty od prawej mogłyby za bardzo się zlewać z garniturem szarym, jeśli odcień nie będzie wystarczająco kontrastowy. Radą na to mógłby być dodatkowy delikatny (pastelowy) kolor na krawacie, albo na przykład założenie koszuli winchesterowskiej.

Jeśli zakładamy garnitur dwuczęściowy jednorzędowy, to polecam zamknięcie się w dwóch kolorach (może być ich więcej, jeśli są one pokrewne do tych dwóch podstawowych).

Krawaty mogą być bardziej kolorowe, ale trzeba mieć na uwadze naturę białej koszuli. Pamiętamy, że funkcją białego dekoltu (z koszuli) u mężczyzny jest wskazanie na twarz. Krawat ma dodać kolorytu i zwrócić uwagę na trochę pigmentu. Jeśli na krawacie znajdzie się zbyt dużo koloru (szczególnie koloru konkurującego z twarzą, a nie uzupełniającego, znowu odsyłam tu), to efekt białego dekoltu zostanie zniwelowany, twarz stanie się mniej ważna, a cały strój przez to mniej elegancki i mniej stosowny do okazji.

Dlatego jeśli wpuszczamy na krawat więcej koloru, to powinniśmy zawęzić dekolt. Metody na to są dwie: albo założyć dwurzędową marynarkę, albo założyć kamizelkę (trzyczęściowy garnitur, albo kamizelkę zdekompletowaną).

Dzięki kamizelce albo dwurzędówce zmniejszymy długość krawata i kolor nie będzie tak bardzo odciągał od twarzy. Nie jesteśmy w stanie oczywiście wymyślić całkowicie uniwersalnej reguły, która pozwoli nam ją wszędzie zastosować. Wszystko trzeba oceniać na każdym przykładzie, ale ogólny kierunek powinien być zrozumiały.

Popatrzmy na dwa przykłady (ze stron: http://www.onewed.com i http://www.lovewedbliss.com):






Obydwaj Panowie zdecydowali się na najbardziej klasyczny kolor garnituru, czyli szary jednolity. Decyzja dobra, natomiast z wyborem krawata jest ogromna różnica. Pierwszy przypadek jest gorszy kolorystycznie, ponieważ garnitur jest w jaśniejszym odcieniu, krawat ma mocniejszy kolor, a do tego garnitur jest dwuczęściowy jednorzędowy.
Drugi przypadek wypada o niebo lepiej, ponieważ kolorystyka została utemperowana. Kolor krawata jest pastelowy, uspokojony dodatkowo paskami w kolorze garnituru (chociaż to chyba nawet nie było konieczne, lepszy byłby ten różowy kolor i szare delikatne kropki). Sam garnitur jest ciemniejszy, co nie pozwala mu się dać zdominować przez krawat, a do tego zastosowano istotny zabieg zmniejszenia dekoltu i przez to skrócenia krawata: dodano kamizelkę. Dzięki temu wpuszczono na krawat żywy kolor, a nie przesadzono z całością kompozycji (abstrahując od tego, że źle umieszczony jest kwiatek). Dlatego opcja numer dwa jest zdecydowanie lepsza. Pozostawia elegancję i nie odciąga zbytnio uwagi od twarzy (wiemy to nawet nie widząc twarzy na zdjęciu).

Pan z pierwszego zdjęcia powinien zdecydować się na bardziej konserwatywny krawat. Na przykład ten ze zdjęcia wyżej, drugi od prawej. Ubiór mógłby być zbyt monochromatyczny, ale lepiej być monochromatycznym niż przesadzić z kolorystyką.

Poza tym taki szary klasyczny krawat (jak ten drugi od prawej) można dostać w różnych wersjach. Na przykład z delikatnymi kropeczkami w innym kolorze, albo taki, gdzie na krawędziach wzoru są dodatkowe pastelowe kolory (np. czerwieni). Na przykład w kolekcji Wolczanki jest taki krawat, korzystający z tego konserwatywnego wzoru z delikatnym odcieniem czerwieni. Byłby dużo lepszy:




Na pytanie, czy wtedy Pan Młody nie przestałby "pasować" do Panny Młodej odpowiadam: tak, przestałby. Jednakże dzięki temu wyglądałby bardziej elegancko. Zdjęcie jest dobrym przykładem błędu "dopasowania". Pan Młody ma wyglądać jak elegancki mężczyzna, a nie "pasować" do Panny Młodej. Co prawda te dwa cele ze sobą nie muszą kolidować, ale jeśli kolidują, to wybieramy zdecydowanie opcję bardziej elegancką.

Krawat powinien być szeroki, a nie wąski. Wąskie mają charakter raczej sportowy. Oczywiście wykonany w 100% z jedwabiu.
Krawat wiążemy tak, żeby przednia część dotykała czubkiem spodni. Tylna powinna być krótsza. Jeśli nie jest, trzeba skrócić u krawca. O ile na inne okazje można z tym problemem sobie jakoś radzić bez wizyty u krawca, o tyle na ślub krawat musi być dobrze dopasowany długością.
Węzeł zależy od szerokości kołnierzyka. Wiele osób najchętniej poleca najprostszy klasyczny węzeł four-in-hand, choć nie widzę przeszkód, żeby spróbować z innymi.