sobota, 22 lutego 2014

Zbyt długi krawat w spodniach

Czasami krawat jest zbyt długi. Generalna zasada mówi o tym, że krawat powinien maksymalnie sięgać do paska od spodni. W jednym z wpisów wspominałem o tym, że nie jest to powszechna zasada, ponieważ wszystko zależy od tego, czy mamy kamizelkę, jak wysoki jest stan spodni. czy więcej stoimy, czy siedzimy i czy często rozpinamy marynarkę.

Niemniej jednak można przyjąć, że w dwuczęściowych standardowych garniturach krawat dobrze wygląda, gdy po zawiązaniu jego przednia część nie przekracza paska na spodniach. Problemy jednak pojawiają się, gdy krawat jest na tyle długi, że jego tylna część jest dłuższa od przedniej, czyli kładzie się poniżej linii spodni. Wtedy krawat jest za długi na węższej części (zdjęcie ze strony http://www.dukesattire.com/):



Jakie mamy wyjścia? Zacznijmy od najodpowiedniejszego, bezkomromisowego:

1. Skrócić krawat. Po prostu. Jest to decyzja najwłaściwsza i niedroga. Zbyt długi krawat jest jak zbyt długi rękaw od koszuli, lub zbyt długie nogawki. Wymaga poprawek krawieckich.

Pozostałe rozwiązania są połowiczne i niedoskonale, ale warto je rozważyć:

2. Zmienić sposób wiązania krawata. Zazwyczaj problem zbyt długiego krawata pojawia się, gdy wiążemy go węzłem prostym (four in hand). Gdybyśmy zmienili wiązanie na większy węzeł (np. pół-windsorski), wtedy krawat stałby się krótszy, ponieważ jego większa część znalazłaby się w suple.
To rozwiązanie polecam w najmniejszym stopniu, ponieważ odwraca właściwy porządek rzeczy. Węzeł krawata, który wybieramy powinien zależeć od naszej osobowości, od naszego nastroju, chwilowego podejścia od życia, czy też od naszego "widzi mi się". Długość krawata nie powinna nam tego dyktować. Węzeł powinniśmy wybierać wedle osobistego uznania, a nie poprzez przyjęcie materiałowego ograniczenia.

3. Każdy krawat powinien mieć z tyłu szerszego końca pętelkę, przez którą możemy przełożyć węższy koniec (żeby nie wyróżniał się z tyłu szerszego końca):


(Na zdjęciu krawat firmy Drakes)
Naturalne jest przełożenie krótszej końcówki przez pętelkę z góry na dół. W przypadku zbyt długiego krawata można wykonać odwrotny ruch i przełożyć węższą końcówkę z góry do dołu (i przełożyć normalnie na dół). Wtedy końcówka się trochę skróci.
Jest to rozwiązanie, które można ukryć wizualnie, ale wytrawne oko może je wychwycić. W dodatku będzie to niekorzystnie działało na konstrukcję krawata. Niemniej jednak lepiej wybrać takie rozwiązanie aniżeli zmieniać sposób wiązania.

4. Wreszcie pozostaje czwarte rozwiązanie. Przednia końcówka krawata zatrzymuje się przed linią spodni. Natomiast tylna może być przełożona przez pętelkę i wsadzona albo do koszuli, albo do spodni. Włożenie do koszuli powinno zostać odrzucone, ponieważ krawat będzie miał kontakt bezpośrednio z ciałem, co jest bardzo niedobrym pomysłem (podkoszulków raczej nie nosimy - chyba że są w kolorze naszej skóry i ich nie widać).
Natomiast włożenie węższej końcówki krawata do spodni może się wydawać bardzo nieestetyczne, niemniej jednak nie powinno budzić aż takiej zgrozy, ponieważ koszula do garnituru powinna być bardzo długa. Wtedy krawat, mimo że w spodniach, to leży w środku na koszuli a nie bezpośrednio na bieliźnie.

Oczywiście nie jest to zbyt fortunne rozwiązanie. Lepiej wybrać wariant trzeci, lub najlepiej skrócić krawat.

Dziś wkładanie krawata do spodni wywołuje nieraz bardzo negatywne reakcje. Choć jest to trochę paradoksalne, ponieważ widzimy często tak zwane "knity", które mają niezwykle niefortunne i geometrycznie kapryśne zakończenia niczym górna część skarpetki. Same w sobie udają krawat włożony do spodni (są tak przycięte, że wyglądają jakby się znalazły w środku).
Pomijając sprawę "knitów", od krawata włożonego do spodni wizualnie mniej korzystna jest końcówka zbyt długiego krawata, który spaceruje sobie na spodniach i jest wyraźnie widoczny.

Czasami możemy zaobserwować mężczyzn, którym dłuższy krawat wystaje spod zapiętej kamizelki. W takim wypadku krawat powinien być włożony do spodni. Tak również powinno się stać nawet, jeśli krawat jest właściwej długości - ponieważ bez kamizelki prezentuje się dobrze. Natomiast w wypadku założenia kamizelki może wyskoczyć spod niej (np. w trakcie siadania) i wtedy kieruje wzrok obserwatora w niewłaściwym kierunku.

Poniżej mistrz stroju męskiego książę Windsoru z krawatem w spodniach:


Doskonale wiedział co robi i robił to często - dodatkowo przednią część wiązał powyżej linii (i tak wysokich) spodni. Dzięki temu nie znajdziemy zdjęcia księcia, na którym spod zapiętej marynarki ujrzymy zwisający krawat (szczególnie przy pozycji siedzącej).

piątek, 17 stycznia 2014

Wyjątkowe buty wieczorowe

Wyjątkowe buty wieczorowe to czarne lotniki, czyli tzw. wholecut, a więc jak nazwa angielska wskazuje wykonane z jednego kawałka skóry. Wyglądają tak (z oferty ctshirts, tutaj z brązowymi):



Buty są specyficzne i od razu rzucają się w oczy mimo swojego minimalizmu. Dobrze wykonane mają smukły charakter mimo swojego odrobinę szpiczastego kształtu.

Z powodu swojej dominacji polecałbym czarne lotniki raczej na strój wieczorowy, po zmroku. Świetnie nadają się na imprezę wieczorną, wyjście do teatru, bal, czy wesele. Generalnie nie polecałbym ich na dzienne uczty, a więc ślub w ciągu dnia, choć nie uważałbym tego za jakiś błąd. Wydaje się, że wizualnie nazbyt by dominowały np. nad półformalnym strojem dziennym, czyli strollerem. W szczególności, jeśli byłyby wypolerowane.

Za to wypolerowane będą się świetnie nadawać do stroju na wieczór. Nawet do strojów mniej formalnych:



But typu "lotnik" bardzo dobrze nadaje się do smokingu (takie wersje widujemy czasami z jedwabnymi sznurówkami, które bardziej połyskują). Teoretycznie klasyczne buty typu oxford są bardziej odpowiednie smokingu. Tu przykład wypolerowanych klasycznych oxfordów (z bloga shoe aristocrat):



O ile z niektórych zasad można wywnioskować, że klasyczne oxfordy z liną poprzeczną na bucie są bardziej "formalne", o tyle ma to przede wszystkim zastosowanie do stroju dziennego. Niejednokrotnie na blogu podkreślamy umiłowanie do zasad stroju męskiego, ale w każdej staramy się doszukiwać głębszego uzasadnienia estetycznego.
Stosowność stroju nie jest bowiem wynikiem li tylko "tradycji", ale także estetyki i artyzmu. Podobnie wbrew temu, co się wielu wydaje, estetyka i artyzm nie są kwestiami czysto subiektywnymi, lecz mają wiele wspólnego z obiektywnymi kanonami piękna.

Dlaczego ten nieszczególny pasek poprzeczny na bucie typu oxford podnosi elegancję w stroju dziennym w porównaniu do buta typu "lotnik"? Dlaczego ta "zasada" nie jest estetycznie pusta?

Jeden kawałek skóry, szczególnie bardziej "kanciasty", bardziej przykuwa wzrok. Wysmuklenie go i przecięcie linią poprzeczną wprowadza podział na dwa kawałki skóry. Przez to but staje się trochę mniejszy i mniej widoczny. Dlatego jest bardziej subtelny i przez to elegancki. Dalsze dzielenie buta i wprowadzanie kolejnych linii i wzorów sprawia z kolei, że na skórze zaczyna rysować się wzór (jak przy broguesach), który również przykuwa uwagę. Z tego powodu dla wzroku najbardziej neutralne są klasyczne "oxfordy". Zwłaszcza w pełnym świetle słonecznym.

Jedno przecięcie buta jest korzystne dla jego uroku. Coś jak z paskiem skórzanym i szlufkami. Gdyby spodnie były bez szlufek pasek byłby jednym wyraźnym kawałkiem skóry (przykład absurdalny, bo nie dałoby się go nosić, ale można to sobie wizualizować). Dlatego dodatnie szlufek trochę go ukrywa. Jeśli z kolei szlufek będzie zbyt wiele, to wtedy one zaczynają przykuwać wzrok. Trochę podobnie jest z czarnymi butami. Oxfordy mają nie za mało przeszyć i nie za dużo. Akurat w sam raz, żeby zgrabnie pokazać stopę, ale jednocześnie nie odwracać nadmiernie wzroku od reszty.

Przy gorszym świetle, w ciemności i przy świetle sztucznym dużo lepiej wygląda połysk skóry. Czerń nabiera swojej szlachetności, a światło słoneczne nie jest w stanie ujawnić nadmiernego smolistego połysku buta. Zasada jest tutaj podobna jak w wypadku świecących klap smokingu i świecącej jedwabnej czarnej muchy. Połysk wygląda szlachetniej, bo jest ukryty.

I tak naprawdę na połysk zwraca się uwagę. Przy takich warunkach świetlnych linia poprzeczna przestaje odgrywać swoją rolę (czasami jej nawet nie widać). Dużo większe znaczenie ma blask. Z tego względu czarne wypolerowane lotniki będą ciekawszą opcją do smokingu niż czarne wypolerowane oxfordy z paskiem poprzecznym. Nawet jeśli ten drugi wariant jest bardziej "w zgodzie z zasadami".

Lotniki mogą być "lakierkami" (czyli mieć polakierowaną świecącą skórę). Przez to jednak nie będą się w ogóle nadawać do stroju dziennego. Pierwszymi butami powinny być czarne oxfordy. Jeśli jednak je już mamy i chcemy nabyć lotniki, to warto kupić lotniki nielakierki. Oprócz tego, że będą uniwersalne, będziemy mogli włożyć trochę serca w buty i samemu je pięknie wypolerować "na lustro". Tak przygotowane buty ukazują coś o charakterze ich właściciela, który włożył pracę w ich należyte przygotowanie zamiast pójść kupić gotowe lakierowane buty.

Choć z drugiej strony te lakierowane również potrafią mieć swoje piękno, którego nie da się osiągnąć polerując zwykłą skórę. Na koniec inspiracja butów do tańczenia z jedwabnymi sznurówkami z lat trzydziestych wieku dwudziestego (z blacktieguide.com), czegoś pomiędzy lotnikami z jednego kawałka skóry a oxfordami z paskiem poprzecznym. W zasadzie, jak zwrócił uwagę jeden z Komentujących, to są "oxfordy" bez często spotykanego przeszycia na przodzie (które to przeszycie za dnia dodaje szyku i "formalności" obuwiu):
















(Wpis został zmieniony).