poniedziałek, 28 października 2013

Właściwy rozmiar poszetki?

Jeden z Czytelników zwrócił się z pytaniem o właściwy rozmiar poszetki. "Właściwy" czyli pozwalający na uniknięcie dwóch problemów - schowania się poszetki do kieszonki (gdy jest zbyt mała) oraz wypychania zanadto kieszonki (gdy jest zbyt duża).

(zdjęcie pochodzi ze Parisian Gentlemen)

Niestety nie istnieje na to pytanie jedna uniwersalna odpowiedź, ponieważ "poprawność" rozmiaru poszetki zależy od trzech niezależnych od niej czynników:

1. Rozmiaru kieszonki, w której będzie poszetka. Jeden garnitur ma kieszonkę większą, inny mniejszą. Jeden naszywaną kieszeń, a drugi elegancko wszytą pod materiałem.

2. Rodzaju i grubości materiału, z którego jest zrobiona poszetka. Inaczej się będzie zachowywał sztywny len, inaczej bawełna, a inaczej delikatny i lejący się jedwab, który też może mieć rozmaitą grubość. Podobnie z innymi materiałami rzadko spotykanymi na poszetkę jak wełna i wiskoza (ale czasami bardzo ciekawymi).

3. Sposobu złożenia poszetki. Inaczej poszetka będzie zajmować przestrzeń w kieszonce, gdy będzie złożona schludnie jak na zdjęciu powyżej, a inaczej, gdy zdecydujemy się na ułożenie bardziej dandysowskie. Faktura materiału będzie również istotna przy usztywnieniu i ułożeniu poszetki w kieszonce i sprawieniu, że nie będzie wpadała do środka (dlatego delikatny jedwab potrafi być problematyczny).

Dlatego nie istnieje uniwersalna odpowiedź na pytanie o właściwy rozmiar. Rozmiar może być właściwy tylko dla danej kieszonki, danego materiału i dla danego sposobu złożenia poszetki.

Statystycznie poszetki sprzedawane w sklepach mają zazwyczaj ponad trzydzieści centymetrów, ale mogą i tak się utopić w niejednej kieszonce marynarki.

Plus jest taki, że każdą zbyt dużą poszetkę można skrócić u krawca (jeśli ją zamawiamy i obawiamy się, czy nie będzie zbyt mała). Natomiast jeśli poszetka jest zbyt mała, to możemy umieścić w kieszonce dwie. W tym wypadku jedna może być zupełnie niewidocznym podkładem na dole kieszonki.

Pamiętajmy o tym, że bawełniane i lniane poszetki warto prasować.

sobota, 19 października 2013

Zastępując trampki na ślub

Czasami zdarza się nam dostrzec ogromną ekstrawagancję na ślubie, gdy Pan Młody zakłada zamiast tradycyjnych oxfordów trampki: (ze strony):


Oczywiście w życiu wszystko można traktować jako zabawę konwencją, a wiele zależy od tego, jaki charakter ma uroczystość. Jeśli jednak jest to ślub poważny, tj. taki, jaki mają zazwyczaj miejsce w Polsce, to dla wielu jasne jest, że trampki nie będą zbyt fortunnym rozwiązaniem. Dlaczego? - spytałby ktoś przewrotnie. Bo ktoś tak gdzieś powiedział i wszyscy muszą się dostosować?

Dla wielu odpowiedź na pytanie leży w konwencji i tradycji: ponieważ przyjęło się, że trampki służą do uprawiania sportu, a buty klasyczne symbolizują powagę. I coś w tym będzie, ale, jak często podkreślamy na tym blogu, w męskim stroju zazwyczaj rządzi logika. Większość "zasad" wykształciła się na przestrzeni stuleci i ma swój głębszy - aniżeli tylko tradycjonalistyczny - sens.

Otóż najlepsze buty dla Pana Młodego to sztywne buty skórzane o zgrabnym kształcie. Z żadnego innego materiału. Naturalna sztywna skóra w kształcie oxforda stanowi najładniejsze "opakowanie" dla jednej z najbrzydszych części ciała mężczyzn - stóp.

Mało kto poleciłby Panu Młodemu założyć gumowy pasek do spodni garniturowych, albo np. skórzany krawat. Z podobnej przyczyny buty powinny być sztywne i skórzane.

Dlatego owszem, istnieje pewna "trampkowa" wersja eleganckich butów, jeśli chodzi o ich kolorystykę, o ile będą one sztywne i skórzane. Chodzi o tzw. spectators:



Jeśli komuś bardzo zależy na byciu oryginalnym, to może sobie pozwolić na to szaleństwo, a jednocześnie zachować szyk i elegancję, ponieważ buty są skórzane, sztywne i mają naturalny kształt cechujący typowe oxfordy.

Wprawdzie najlepszym rozwiązaniem i tak pozostają gładkie czarne oxfordy, ale to powyższe mieści się w kanonach szeroko pojętej męskiej elegancji. Choć trzeba przyznać, że cofa się daleko w przeszłość.