wtorek, 2 lipca 2013

Budowanie garderoby

Często słyszymy pytanie - od czego zacząć budowanie swojej eleganckiej garderoby?

Najlepiej od następujących rzeczy:

1. Jednolitego garnituru szarego, granatowego, lub grafitowego. Z solidnej wytrzymałej wełny, jeśli chcemy go dosyć często używać (bez super S140 i wyżej, ponieważ są to delikatne materiały, które łatwiej się gniotą).

2. Białej koszuli, białej koszuli i białej koszuli. Potem można dokupić koszulę białą, a następnie błękitną (jednolitą). W dalszej kolejności koszule białe w paski.

3. Czarnych sznurowanych butów typu oxford, albo typu derby. Jeśli myślimy o solidnej eksploatacji, to na gumowej podeszwie.

Ad 1. Garnitur grafitowy będzie najbardziej uniwersalny, ponieważ generalnie będzie pasować do niego najwięcej krawatów.




Gdy jednak myślimy o dalszym rozbudowywaniu garderoby, czy kupnie dwóch garniturów, to lepiej będzie kupić szary i granatowy (jednolite). Z tej prostej przyczyny, że można je dekompletować i tworzyć tzw. zestawy skoordynowane. Szare spodnie od garnituru będą pięknie się komponować z granatową marynarką. A więc oprócz dwóch garniturów będziemy również mieli możliwość tworzenia mniej formalnych zestawów, które mogą być bardzo urzekające (ze strony http://sartoriallywasted.blogspot.com/2012_03_01_archive.html).


Ta wyżej to wersja bardziej elegancka. Naturalnie można sobie pozwolić na mocniejsze kolory wedle uznania.

Ad 2. Biała koszula jest najbardziej uniwersalnym wynalazkiem w stroju męskim. Niektórzy eleganci z dumą chwalą się, że z 40 koszul, które mają w szafie, 40 z nich jest białych. I nic dziwnego, ponieważ biel jest neutralna dla twarzy i kreuje idealną przestrzeń dla najważniejszego elementu eleganta: krawata. Krawat może wszystko o nas powiedzieć. Czy idziemy na ślub, do biura, na koktajl, spotkanie partyjne, randkę, czy galę.

Jakkolwiek bardzo interesujące mogą nam się wydawać zestawy z różnokolorowymi koszulami we wzory i krawatami, są to zestawy konkurujące z aparycją. Stają się ciekawe same w sobie jako dzieła sztuki. Należy je jednak zostawić na zabawę kiedy indziej. Nie przy budowie fundamentów.

Dobrym pomysłem jest również koszula błękitna - kolor przeciwny do koloru naszej twarzy (każdej), a więc niekradnący naszego pigmentu skóry. W dalszej kolejności można też pomyśleć o jednolitej koszuli delikatnie różowej (pastelowej), albo białej z jakieś paski, czy kratkę. Generalnie rzecz biorąc im ciemniejsza koszula, tym mniej uniwersalna i trudniej do niej dobrać krawat.

Ad 3. Buty czarne sznurowane będą pasować prawie do każdego zestawu. Dlaczego gumowa podeszwa? Ponieważ Polska jest krajem, gdzie często pada deszcz, śnieg i bywa zimno. Do tego chodniki nie są gładkie i nie tylko torturują obcasy Pań, ale są równie bezlitosne dla skórzanej podeszwy. Owszem, skórzana podeszwa jest wygodniejsza, lepiej oddycha, lepiej się dopasowuje do stopy i można ją jakoś zakonserwować. Mimo wszystko guma jest znacznie wytrzymalsza i pozwala przetrwać butom znacznie dłużej. W garniturowych oksfordach czy derbach z gumową podeszwą można nawet wyjść na zaśnieżone chodniki i jakoś sobie poradzą. Mogą to być buty całoroczne.

Do takiej trójki organizujemy białą poszetkę i możemy kupować różne krawaty. Eleganckie, biurowe, dowcipne, ślubne... Czego tylko dusza zapragnie (muchy również). Główną siłą takiej garderoby jest jej elastyczność. Mając te dwa garnitury z dobrej wełny, kilka białych koszul, jedną niebieską i czarne wiązane buty, nasza garderoba jest przede wszystkim ograniczona ilością krawatów. Mając 30 krawatów możemy mieć kilkadziesiąt bardzo różnych kreacji (kombinacje z dwoma garniturami, zestawem koordynowanym, wreszcie z niebieską koszulą itd.). Każdego innego dnia możemy sprawiać wrażenie jakbyśmy mieli szafę bogatą w wiele ubrań, a tymczasem mogłaby się zmieścić w niewielkiej przestrzeni.

Oczywiście im więcej się ma, tym ciekawiej. Oczywiście wiele jest ciekawych garniturów we wzory, podobnie jak koszul. Wiele jest przepięknych butów innych niż jednolite czarne. Mówimy jednak o początkach budowanej garderoby. Nie kupujmy na początku garnituru innego niż trzy kolory, które wymieniłem (czarny jest mniej uniwersalny), ponieważ będzie trudniej do nich dobierać inne elementy. Poza tym taki garnitur nadaje się do znacznie rzadszego użytku z prostej przyczyny - będzie się rzucał w oczy jako ten, który mieliśmy na sobie niedawno. Dlatego mocno kolorowe marynarki czy wzorzyste garnitury są mniej praktyczne - ponieważ zakłada się je równie często co konkretne krawaty. Garnitur stonowany można zakładać co drugi, czy trzeci dzień i nie będzie się rzucał w oczy jako coś, co ciągle mamy na sobie. Nie można jednak tego powiedzieć np. o błękitnej marynarce w prążek. Jeśli założymy ją częściej niż raz na dwa tygodnie, to będzie się ona nazbyt często powtarzała (jak konkretny wzorzysty krawat, którego nie nosimy przecież zbyt często).

Nie kupujmy na początku innych koszul niż białe i jasnoniebieskie. Z tej samej przyczyny, co w wypadku garniturów. Do tego biała koszula nie rzuca się jako stale powtarzająca się, ponieważ ona tworzy kolorystyczną przestrzeń dla innych dodatków. Nie mówiąc o tym, że nie sposób założyć na wieczór niebiałej koszuli, która choćby w najmniejszym stopniu byłaby w stanie konkurować z pięknem bieli blisko twarzy. Biel jest po prostu najlepsza i nie do pobicia. Niemal każdy weteran dandyzmu, choćby nie wiadomo w jak znakomite niebiałe koszule ubrany przegra w wieczorowym sztucznym świetle z ciemnym garniturem i białą koszulą amatora męskiej mody.

Nie kupujmy na początku innych butów niż sznurowane czarne, ponieważ każde inne rozwiązanie (buty wsuwane, buty na klamrę, buty innego koloru) będzie miało rzadsze zastosowania.

Jeśli chcemy jeszcze wznieść się o kolejny poziom elegancji w górę, to przyda nam się kamizelka, którą możemy założyć na ważną uroczystość odebrania dyplomów, lub nawet na własny ślub. Wtedy najlepiej, żeby ten pierwszy garnitur był trzyczęściowy (drugi też może być). Zdaję sobie sprawę, że są z tym problemy i może być tak, że satysfakcjonujące nas dwa pierwsze garnitury, szary i granatowy, będą dwuczęściowe. W takiej sytuacji najlepiej zorganizować sobie zdekompletowaną szarą kamizelkę w kolorze zbliżonym do garnituru. Nie musi być identyczny, ale kolor nie powinien się kłócić. Kamizelkę można uszyć u krawca niewielkim kosztem. Jeśli się zdecydujemy na ten wariant, warto rozważyć piękną kamizelkę dwurzędową z klapami. Wraz z nią, szarymi spodniami i granatową marynarką skomponujemy wyjątkową kreację strollera, która będzie się dobrze nadawała na własny ślub.

środa, 29 maja 2013

Jaka długość krawata?

Jaka powinna być długość krawata?

Jedna z powszechniejszych zasad mówi o tym, że krawat powinien kończyć się na sprzączce od paska w rejonie zaznaczonym na obrazku:



Generalnie jest to zła zasada, która zazwyczaj działa. Jest zła, ponieważ sugeruje, że długość krawata powinna być dostosowana do położenie spodni. A mimo tego, że jest zła, zazwyczaj działa, ponieważ najczęściej końcówka krawata powinna być tam, gdzie jest miejsce na pasek.

Dlaczego nie jest to poprawna zasada? Ponieważ spodnie mogą być z różnym stanem. Podzielmy go umownie na pięć stopni: bardzo wysoki stan, wysoki, średni, niski i biodrowy. (Biodrówek do garnituru się nie nosi, jest to jedna z najbardziej spektakularnych pomyłek w modzie, ponieważ wydłuża niepotrzebnie tors i skracają nogi.)

W przypadku spodni w okolicach stanu średniego rzeczywiście krawat mniej więcej powinien dojść do spodni. Problemy jednak zaczynają się w wypadku, gdy spodnie są ze stanem wyższym (czyli zazwyczaj najbardziej męskim). Wtedy krawat ledwie dochodzący do spodni będzie wyglądał na zbyt krótki.

Krawat powinien być tak długi... jak należy. Najlepszą metodą jest osobisty optyczny dobór jego długości, który daje naszym zdaniem harmonię. Generalnie w większości przypadków będzie to w sytuacji, gdy krawat zakrywa koszulę, czyli dochodzi do spodni, a jednocześnie kończy się dostatecznie wysoko przed biodrami. Dlatego lepszą wytyczną będzie nasza marynarka aniżeli spodnie. Przy dobrze skrojonej marynarce i spodniach z wyższym stanem krawat powinien wchodzić na spodnie i kończyć się przed dolnym guzikiem marynarki, którego nie zapinamy. Zachowa to właściwą proporcję czyli połączy linię talii z głową (poprzez tors). Będzie to lepiej wyglądać aniżeli przy zastosowaniu zasady o lekkim wejściu na spodnie. Oto przykład przy spodniach z wyższym stanem (z bloga http://kingofdhaka.com):




W zgodzie z zasadą "krawat na sprzączkę" najbardziej poprawna jest ostatnia opcja. Tymczasem wygląda ona najmniej korzystnie ze wszystkich trzech. W pozostałych dwóch przypadkach krawaty schodzą odrobinę, bardzo niewiele, poniżej linii sprzączki hipotetycznego paska (którego tu nie ma, bo są szelki).

Wygląda to lepiej, ponieważ krawat zasłania więcej koszuli (końcówka w kształcie "V" nie odsłania koszuli tuż nad spodniami). A po drugie współgra to bardziej z linią talii.

Oczywiście sporo zależy od tego, jaką mamy sylwetkę, czy się garbimy, czy spodnie wędrują nam w dół (w wypadku, gdy nie mamy szelek) etc.

Naturalnie mówimy tutaj i tak o zestawie bardzo casualowym, czyli takim, gdy zdarza się nam mieć rozpiętą marynarkę. Generalnie rzecz biorąc bardzo elegancki mężczyzna nie pokazuje końcówki krawata. W celu osiągnięcia tego efektu mamy dwie możliwości: albo założyć kamizelkę, albo pilnować bardzo rygorystycznie zapinania marynarki na właściwy guzik.

Jeśli wybieramy opcję drugą, to krawat może nawet być krótszy. Wtedy może się kończyć tuż za ostatnim zapiętym guzikiem marynarki. Dzięki temu jest mniejsza szansa, że będzie widoczny spod tego guzika, gdy będziemy gestykulować rękami.

Dlatego generalna zasada długości krawata mogłaby brzmieć: krawat powinien się kończyć między zapiętym guzikiem marynarki i odpiętym (w wypadku dwuguzikowych marynarek między górnym zapiętym a dolnym odpiętym, zaś w wypadku trzyguzikowych między środkowym zapiętym a dolnym odpiętym; marynarkę typu paddock przemilczmy).

Na koniec zostaje jeszcze kwestia drugiej węższej końcówki krawata, która może być często zbyt długa, szczególnie, jeśli wiążemy węzeł prosty. Opcja na to jest tak naprawdę jedna: skrócić krawat u krawca. Pozostałe są mocnymi półśrodkami (przewijanie od dołu przez pętelkę z tyłu krawata lub stosowanie spinki z tyłu krawata, co go w obu przypadkach deformuje; chowanie tylnej części do spodni, co jest dopuszczalne raczej w wypadku kamizelki i koniecznie długiej koszuli wpuszczonej do spodni).

sobota, 18 maja 2013

Pytanie Czytelnika: komponujemy strollera

Otrzymałem korespondencję już od kolejnej Osoby zainteresowanej opcją strollera na ślub. Cieszy to niezmiernie, ponieważ stroller jest świetnym pomysłem na podniesienie formalności i elegancji stroju, gdy zdaje nam się, iż garnitur jest trochę zbyt powszechną opcją na ślub (choć wcale tak być nie musi). Jednocześnie nie jest to opcja aż tak dostojna jak żakiet, w wypadku którego będziemy wyglądać bardzo elegancko, ale aż za bardzo w porównaniu do innych i do tego będziemy musieli całkowicie zmienić cały strój na wesele, na wieczór, bo żakiet to strój dzienny (w przypadku strollera wystarczy zmienić spodnie).

Stroller składa się z trzech głównych różnych elementów, które wszystkie mogą inaczej wyglądać: marynarki, spodni i kamizelki. Przyjrzymy się teraz każdej z nich.

1. Zaczniemy od najprostszej, czyli od spodni. Najbardziej klasyczne spodnie do strollera to spodnie od żakietu, czyli tak zwane sztuczkowe. Są również przez to najbardziej formalne. Chodzi o tak zwany wzór cashmere stripes:



Wzór ten jest najbardziej elegancki, ponieważ czarne paski wraz z szarą jodełką znacznie wydłużają nogi. Szczególnie dobrze wygląda to w słońcu.
Powyższy wzór jest czarno-szary. Istnieją jego pewne modyfikacje w stronę jaśniejszego szarego, bądź głębszej czerni. Oto przykłady (grafika z http://andrewsandpygott.wordpress.com):



Choć te wzory są mniej klasyczne, są bardzo bliskie zachowania podobnego poziomu elegancji i formalności. Ich struktura jest bardzo podobna - tzn. w oparciu o schemat "jodełka z paskiem". Kolory mogą na przykład odbiegać delikatnie w stronę większej szarości kosztem czerni, przez co spodnie stają się jaśniejsze. Jak w przykładzie Księcia Williama:



Spodnie sztuczkowe mogą również mieć więcej barwy brązowej, czarnej, lub innej, na przykład granatowej. Wszystko zależy od osobistego wyczucia (choć brązu raczej bym unikał).

Opcja druga w wypadku spodni, mniej formalna, to po prostu spodnie jednolite szare. Szczególnie dobrze sprawdzi się do granatowej marynarki i jasnej kamizelki (jak w wypadku Jamesa Bonda poniżej).

Opcja trzecia to spodnie szare, ale we wzory, na przykład jodełkę (ale bez czarnego paska), albo w delikatny wzór.

Opcja czwarta, klasyczna i widywana na wielu historycznych zdjęciach, to spodnie w kratę. Choć stroller składający się z takich spodni może być bardzo interesujący, to zdecydowanie lepiej nie zakładać go na ślub. U wielu osób wywoła wrażenie mniejszej elegancji niż prosty i schludny garnitur. A przecież cel założenia strollera na ślub nie jest celem samym w sobie - chodzi o to, żeby przebić nie tylko dwuczęściowy garnitur, ale nawet garnitur trzyczęściowy jednolity.

Jeśli chodzi o krój spodni, to najlepiej wybrać wedle preferencji. Radziłbym zrezygnować z mankietów na spodniach. O ilości zaszewek niech zdecyduje nasza sylwetka i własne samopoczucie. Nogawki powinny być dostosowane do naszej sylwetki. Wiele sprzedawanych w sklepach spodni sztuczkowych ma je bardzo szerokie, ale jest to rzecz, którą łatwo poprawić u dobrego krawca.

Co do kroju ważne są dwie rzeczy: spodnie muszą koniecznie być z relatywnie wysokim stanem. Spodnie do strollera z niskim stanem to postmodernizm większy niż fular do fraka. Druga sprawa: spodnie nie powinny mieć szlufek. Powinny być na szelki (chowane pod kamizelką), albo z side-adjusters (trudno mi to przetłumaczyć), które działają jak pasek wbudowany w spodnie.
Spodnie nie powinny być na skórzany pasek, ponieważ pasek wypychałby kamizelkę, co byłoby niekorzystnym widokiem.

2. Drugim elementem strollera jest marynarka. Zaczęliśmy od spodni, choć bardzo ważna jest marynarka. Wybierając jedno, wybieramy w zasadzie drugie. Najpierw jednak dwa słowa o kroju marynarki. Najlepiej, żeby miała dwa lub brak szliców. Kieszenie mogą mieć patki, ale elegancki efekt wywoła ich schowanie lub brak. Warto, żeby klapy były zamknięte. Wtedy marynarka wywołuje jednoznaczne skojarzenie z żakietem i bardzo podnosi dostojność stroju. Wskazana jest kieszonka na piękną białą poszetkę.

Jaki kolor? Granatowy, czarny, lub grafitowy (szary może być zbyt mdły, ale nie czyńmy z tego stuprocentowej reguły). Kolor musi być zgrany z rodzajem spodni. Jeśli wybieramy klasyczne spodnie sztuczkowe, to w grę wchodzą na pewno dwa kolory: czarny albo grafitowy. Najbardziej klasycznym rozwiązaniem będzie kolor czarny, choć nie jest to konieczne. Do sztuczkowych spodni może pasować marynarka granatowa, o ile nie będzie to granat zbyt mocny. Oto przykład spodni sztuczkowych i żakietu Giorgio Armaniego na królewskim ślubie. Chociaż kolor żakietu był czarny (tak wynika z innych zdjęć), to na tym wygląda na lekko granatowy (spodnie są klasyczne sztuczkowe; rękawy żakietu zbyt krótkie, za to piękny ślubny krawat):





Wprawdzie jest to żakiet, ale można bez problemów zastąpić go lekko granatową marynarką i kompozycja byłaby bardzo ciekawa kolorystycznie. Jeśli jednak marynarka będzie miała w sobie zbyt dużo koloru niebieskiego, to może zacząć się za bardzo wybijać na tle szarej czerni spodni sztuczkowych, co zaburzyłoby równowagę kolorystyczną. Szczególnie ważną przy strollerze. Tutaj rozwaga jest bardzo istotna, ponieważ obcujemy najczęściej z trzema głównymi elementami garderoby, które są zdekompletowane.

Jeśli chcemy wybrać marynarkę granatową, to dobrą opcją będą również spodnie jednolite szare (niemal jak w "zestawie klubowym"). Czarna marynarka albo grafitowa również będą pasowały do szarych jednolitych spodni.

Osobiście polecam zestaw czarna marynarka plus tradycyjne spodnie sztuczkowe. To jest kombinacja najbardziej klasyczna i zazwyczaj wywołująca najbardziej formalne skojarzenia. Marynarka może być grafitowa, ale jeśli podejmujemy np. decyzję o szyciu marynarki, to zamiast grafitowej polecam marynarkę czarną (chyba że rozważamy granatową - to już jest krok w inną stronę). Proszę się nie przejmować przesądami niektórych o tym, że czerń to zły kolor na garnitur. Czerń to znakomity klasyczny kolor, tylko nie może go być za dużo. Na słońcu źle wyglądają smoking i jednolity czarny garnitur (zbyt wiele czerni). Natomiast sama marynarka z innymi kolorami będzie wyglądać bardzo dostojnie. W końcu do stroju dziennego najbardziej pożądany bywał czarny żakiet. A ten to przecież znacznie więcej czarnego materiału niż na marynarce.

Zestawem bardziej współczesnym, luźniejszym na strollera, ale bardzo urokliwym i mogącym być bardzo dostojnym na ślub, będzie kombinacja szarych jednolitych spodni i granatowej marynarki. Jak wspomniany wcześniej Bond:



3. Na koniec zostaje sprawa kamizelki. Ostatnia, ale wcale nie mniej ważna. Wydaje się być finalnym elementem, a wszystko od niej zależy. Nawet najbardziej eleganckie spodnie sztuczkowe i piękna czarna marynarką mogą zostać łatwo zakłócone np. świecącą żakardową złotą kamizelką we wzory (zresztą strój można zakłócić nawet dziwnym pseudowiązadłem pod szyję). Nie wierzę w łączone kompozycje z kamizelkami niejednolitymi. Jeszcze nie spotkałem się z naprawdę udaną. Najlepiej stawiać na kamizelki jednolite kolorystycznie i matowe (lub mieniące się jak delikatny jedwab).

W sprawie kamizelki wiele zależy od tego, jaką marynarkę wybraliśmy. Do marynarki czarnej na ślub powinny interesować nas trzy opcje, jeśli chodzi o kolory: szary, czarny, płowożółty (ewentualnie szary bliski niebieskiego). Do czarnej marynarki najlepsza będzie chyba jasnoszara. Wraz z marynarką i spodniami sztuczkowymi będzie się komponować w jedność kolorystyczną szarości i czerni (podobne wytyczne dotyczą żakietu).

Do każdej marynarki przy strollerze będzie pasować kamizelka w tym samym kolorze. Choć będzie to kombinacja bardzo poważna, zazwyczaj mniej ślubna.
Jak w wypadku czarnej kamizelki do czarnej marynarki, która może być interesująca, ale dodaje znacząco powagi do stroju. Bardziej kojarzy się ze spotkaniem z Królową niż ze ślubem. Aczkolwiek przy umiejętnie dobranym krawacie kompozycja również może być ładna.

Ostatnia opcja kolorystyczna, odcienie żółci, szczególnie jasne, jest już bardziej swobodną. Zazwyczaj lepsza będzie na wyścigi królewskie, chociaż oczywiście może jak najbardziej zadziałać.

Pozostałe opcje kolorystyczne kamizelki mogą być ładne, ale raczej nie sprawdzą się dla Pana Młodego. Mogą za to być dobrą opcją dandysowską do strollera na inne okazje.

Do granatowej marynarki interesują nas raczej dwie opcje: kamizelka granatowa/niebieska i szara. Czyli pod kolor spodni, albo pod kolor marynarki.

Jeśli chodzi o krój kamizelki, to wybieramy jednorzędową, albo dwurzędową. Bardzo ważne jest, żeby kamizelka nie była zapinana wysoko. Jeśli jest jednorzędowa, to nie powinna wystawać znacznie bardziej ponad zapięcie marynarki (jeden, dwa guziki to maksimum). Moim zdaniem najlepiej zostawiać jak największą przestrzeń (oczywiście bez przesady) dla koszuli.

Warto rozważyć kamizelkę dwurzędową z klapami (jednorzędowa również może mieć klapy). Wtedy pięknie podkreśla dostojność stroju i nadaje mu wyjątkowego charakteru. Przy takiej kamizelce marynarka potrafi być zepchnięta na dalszy plan (w zasadzie nie warto jej nawet zapinać, żeby nie zasłaniać pięknej warstwy pod spodem - uprzedzam pytanie: tak, marynarka może być bez przerwy rozpięta, jeśli mamy pod spodem piękną kamizelkę). Oto przykłady trzech kamizelek dwurzędowych ze strony http://www.pakeman.co.uk/ w kolorach powder blue, calico i szarym:





Takie piękne dwurzędowe kamizelki można dostać poza Polską, albo uszyć w Polsce (co nie jest bardzo kosztowne). Jeśli decydujemy się na ten krok, pamiętajmy o dobrym dopasowaniu. Szyjmy je pod spodnie i marynarkę. Niech kamizelka nie będzie zbyt długa, żeby eksponować w jak największym stopniu spodnie (ze stanem raczej wyższym niż średnim). Klapy kamizelki niech nachodzą na siebie tak ładnie, żeby symetrycznie wystawały przy zapiętej marynarce. Na plecach kamizelki niech będzie sama delikatna podszewka (np. jedwabna), żeby zapewnić nam przewiewność (w pewnym wariancie można również uszyć kamizelkę bez pleców, choć wtedy się może gorzej układać). Jeśli chodzi o rozkład guzików to najbezpieczniejsza będzie opcja dwóch rzędów po trzy guziki (jak na zdjęciach), co oczywiście nie jest konieczne (np. można znaleźć ciekawe kamizelki dwa razy po cztery). Natomiast kwestia ich oddalenia od siebie jest już sprawą indywidualną. Warto żeby guziczki delikatnie się schodziły do środka (odrobinę w kształcie litery "V"), żeby optycznie wyszczuplać sylwetkę pod marynarką (obalam przy okazji kolejny mit - dobrze skrojone kamizelki nie pogrubiają, tylko wyszczuplają!). Jak bardzo mają się schodzić guziki - sprawa indywidualna. Klapy mogą być szpiczaste lub szalowe.

Buty zakładamy czarne klasyczne oksfordy. Chociaż czarne derby są mniej formalne, to również można je bez problemów założyć do strollera.

Na koniec sprawa krawata. Wybór koloru kamizelki i marynarki jest z tym związany. Krawat powinien być wyjątkowy i odróżniający się, choć nie ma co ukrywać, że sama kompozycja strollera już nadaje strojowi niepowtarzalnego charakteru.

Czy do strollera dopuszczalna jest mucha? Mucha jest prawie do wszystkiego dopuszczalna, choć polecałbym raczej krawat.

czwartek, 2 maja 2013

Ile rozcięć z tyłu marynarki?

Marynarka może mieć z tyłu zero, jedno, albo dwa rozcięcia (jeśli będziemy jej używać do dziwnych rzeczy, to być może i więcej niż dwa). Każde z nich wiąże się z trochę innym stylem i użytecznością.

Rozwiązanie najbardziej kojarzone z klasyczną elegancją to brak rozcięć, nazywane nieraz "stylem włoskim" (szczególnie dobrze wygląda to do strojów bardziej formalnych np. do smokingu). Całość wygląda ładnie zwłaszcza, jeśli strój jest należycie dopasowany i ładnie widać plecy (ze strony http://moderndignified.blogspot.com; owszem, plecy mogłyby być jeszcze ładniejsze):



Niestety taki krój wygląda ładnie, gdy niewiele się ruszamy. Nie dość, że krępuje ruchy, to przy ich występowaniu zaburza gładki i elegancki wygląd stroju. Jest to jednak opcja najbardziej "formalna".
W wypadku większego ruchu najlepszym rozwiązaniem będzie podwójne rozcięcie z tyłu marynarki, kojarzone ze stylem "angielskim", które doda trochę swobody (ze strony blacktieguide.com):



Takie dwa szlice są odrobinę mniej formalne od braku rozcięć, ale dalej zachowują elegancję. Za cenę lekkiego obniżenia rangi stroju dostajemy dodatkową swobodę ruchu. Oprócz tego, gdy sięgniemy do kieszeni spodni, plecy będą dalej ładnie wyglądać, a pośladki nie zostaną odsłonięte.
Dwa rozcięcia są ważne przy siadaniu - marynarka się lepiej układa. Jest to szczególnie krytyczne przy marynarce dwurzędowej, której przecież nie rozpinamy nawet siadając. Taka marynarka bez szliców bardzo źle by się układała.
W swojej książce Roetzel twierdzi, że w Anglii garnitur bez dwóch rozcięć będzie natychmiast zwracał uwagę, także dwa należy traktować jako coś naturalnego, bo garnitur to nie zbroja.

Pozostaje jeszcze trzecia opcja, czyli jedno rozcięcie. O ile jest rozpowszechniona i pewnie każdy mężczyzna ma ją w szafie, o tyle nie jest szczególnie warta uwagi, gdyż niewiele oferuje. Dodaje tylko trochę przy swobodzie ruchu w porównaniu do braku szliców. Jednocześnie nie poprawia wyglądu przy siadaniu, ani tym bardziej przy sięganiu ręką do kieszeni. Pod tym względem jest nawet gorsza od braku szliców, ponieważ gdy sięgniemy do kieszeni, szlic się otworzy i ujawni to, co nie powinno być pokazywane przez eleganckiego Pana (pośladki).

Historycznie rzecz biorąc jedno rozcięcie zostało wymyślone do jazdy konnej, więc ta opcja ma genezę bardzo sportową.

Jeden argument, który mógłby stać za jednym szlicem, to dostosowanie do szczególnego typu sylwetki. Fakty są jednak takie, że trudno wyobrazić sobie sylwetkę, do której można tylko dostosować marynarkę z jednym szlicem, a do której nie dałoby się dostosować marynarki z dwoma.

Jeśli już jednak mamy w marynarce tylko jeden szlic, to nie powinno to dotyczyć smokingu, ani marynarki dwurzędowej, lecz zwykłej jednorzędowej marynarki. I jeśli mamy marynarkę z jednym szlicem, to się tym zbytnio nie przejmujmy i korzystajmy z przyjemności jej noszenia.

Do garnituru ślubnego polecam jednak brak szliców lub dwa.

sobota, 20 kwietnia 2013

Przykład: mucha do ślubu

Mówiliśmy już kilka razy o możliwych wiązadłach do ślubu. Pomijając żakiet, do którego dopuszczalny jest ascot (plastron), do pozostałych kombinacji (garnitury etc.) pozostają dwie opcje: krawat, albo mucha.

Zazwyczaj polecamy krawat, ponieważ zasłania widoczną część koszuli. W wypadku muchy spora część koszuli pozostaje odkryta. Poza tym trudno było nam znaleźć ciekawe przykłady ładnych ślubnych much. A oto jednak udało się mi natrafić na interesującą muszą kreację, która nadaje się na ślub:




Chociaż pozycja aktora nie jest zbyt fortunna (obydwie ręce w kieszeni i zgarbiony, co przy niskich osobach szczególnie uderza), to mamy przykład pięknego szarego trzyczęściowego garnituru. Zestaw w sam raz na cieplejsze dni. Jedną rzecz byśmy w tym stroju zmienili, ale najpierw zwróćmy uwagę na to, co sprawia, że mucha w pełni podtrzymuje dostojność stroju.

Po pierwsze i najważniejsze, do stroju dołączona jest kamizelka. Dzięki temu brak krawata (założona mucha zamiast tego) nie odsłania zbytnio koszuli. Bez kamizelki cały strój znacznie by stracił na elegancji.

Po drugie, nie jest to byle jaka kamizelka, tylko kamizelka dwurzędowa! A te jak wiadomo są oznacza mistrzów stroju męskiego, ponieważ są bardzo wyrafinowaną opcją (nawet jeśli niektórzy uważają, że są mniej "formalne" od jednorzędowych).

Po trzecie, klapy marynarki są szerokie i zamknięte. Wspaniale to współgra z muchą, co optycznie poszerza ramiona (nie nadmiernie).

Po czwarte, mucha ma bardzo dobry kolor. Nie różowy i nie fioletowy, a lawendowy. Delikatny zgaszony pastelowy kolor, który z jednej strony dodaje życia całemu strojowi, a z drugiej nie czyniąc tego nadmiernie.

Po piąte, koszula ma schowane za listwą guziki bieliźniane, które w wypadku widoczności obniżyłyby formalność stroju.

Po szóste, kwiatek w butonierce jest dobrze umieszczony.

Do zestawu można by wysunąć jedno, albo dwa zastrzeżenia.

Po pierwsze, cały jednolity zestaw może się wydawać zbyt mdły ze względu na dominującą szarość (choć na słońcu by to nie przeszkadzało). Dlatego najlepszym wyjściem byłoby uczynienie z tego zestawu strollera. A zabieg byłby prosty: wystarczy zamienić marynarkę na czarną (lub grafitową, ciemniejszą od szarego). Wtedy nie dość, że uzyskalibyśmy odpowiedni bilans kolorystyczny, to jeszcze na dodatek strój zrobiłby się jeszcze bardziej elegancki. Drobny fotomontaż z przeprosinami dla artystów grafików:




Drugie zastrzeżenie jest takie, że zestaw może się wydać zbyt "starodawny" dla niektórych osób. Można jednak go łatwo uwspółcześnić. Wystarczy zwęzić trochę klapy i pomyśleć nad inną kamizelką. Na przykład nie na 8 a na 6 guzików lub jednorzędową.

Zresztą tak niska osoba jak na zdjęciu mogłaby pokazać troszeczkę więcej koszuli i obniżyć nachodzenie się klap kamizelki. Choć ciężko nam osądzić tutaj, ponieważ pozycja jest bardzo niefortunna. Jednocześnie jest to dobry przykład na to, że garnitur trzeba starać się nosić zawsze dostojnie i z gracją.

Do tego spodnie mają chyba zbyt wysoki stan. Wysoki stan to zazwyczaj dobry zabieg, ale tu chyba mamy przesadę. Rozumiemy motywację szczególnie dla niskich osób (wydłużenie nóg), ale nie można w tym przesadzać. Chociaż powtarzając się - nie sposób ocenić, nie widząc aktora w wyprostowanej pozycji książęcej.

Z łańcuszka lepiej zrezygnować.

wtorek, 9 kwietnia 2013

Ślub Księżnej Anny Czartoryskiej i Michała Niemczyckiego

Księżna Anna Czartoryska i Pan Michał Niemczycki wzięli ślub. Nie mogliśmy przejść obojętnie obok ich kreacji, ponieważ warto zwrócić uwagę na dwa bardzo interesujące szczegóły - kolorystykę i styl.



Po pierwsze, kolor koszuli i sukni jest inny. Jak wiadomo, na naszym blogu podkreślamy, że Pan Młody i Panna Młoda pasują do siebie nie wtedy, kiedy mają na sobie identyczne kolory, ale kiedy razem wyglądają dostojnie i pasują do siebie formalnością stroju. Tutaj efekt jest znakomity. Księżna ma ładną suknię, a Pan Młody bezkompromisowo wybrał strój nad wyraz adekwatny, czyli żakiet. Inna kolorystyka koszuli i sukni w ogóle nie przeszkadza. Osiągnięta jest za to wspaniała spójność strojów formalnych.

Wygląda na to, że żakiet leży bardzo dobrze i ma poprawną długość. Jest trochę bardziej nowoczesny ze względu na spodnie, które nie są klasycznym wzorem sztuczkowym (cashmere stripes), lecz są od niego jaśniejsze i sprawiają wrażenie bardziej jednolitej faktury. Kamizelka ma oczywiście kolor perłowoszary i jest dwurzędowa (brawo!). Krawat w okolicach błękitu w delikatny wzór (kolorystyka prawie przeciwna do twarzy, jeśli chodzi o barwę, ale jednocześnie równie jasna, więc nie tak kontrastowa jak granat).

Przy tym włoskim (szerokim) kołnierzu widać trochę wiązania krawata, co lekko obniża formalność. Warto by rozważyć w takim wypadku pełny węzeł windsorki, ale nie narzekajmy. Kwiatek poprawnie umieszczony w butonierce, poszetka złożona w skromny sposób w kieszonce, żeby razem z kwiatem nie koncentrowała nadmiernie wzroku (bo jedno nie przeszkadza drugiemu). Mankiety mają bardzo dobrą długość, wystają delikatnie poza rękaw żakietu.

Butów nie jesteśmy w stanie do końca rozpoznać, ale zdają się mieć naturalny półokrągły kształt, są czarne, bez wzorków i wiązane. Zatem są to albo klasyczne oxfordy, czyli tak jak powinno być do żakietu, albo w gorszym wypadku derby (ale w sumie nawet i na derby można by przymknąć oko).

Bardzo udana kreacja!

Na koniec, ponieważ lubimy zajmować się kolorami, porozważajmy o samym kolorze krawata. Kolor jest zbliżony do błękitu królewskiego. Inną udaną opcją byłby również ciemniejszy błękit idący w stronę ultramaryny:


[Post został wyedytowany ze względu na niejasność kolorystyczną. Okazuje się, że krawat Pana Michała Niemczyckiego jest w kolorze królewskiego niebieskiego, ale monitory mają tendencję do przekłamań. Na niektórych zdjęcie może sugerować kolor zbliżony do cyjanowego i turkusowego].

piątek, 5 kwietnia 2013

Kapelusz fedora

W poprzednim wpisie zachęcałem do reanimacji mody na kapelusze, bowiem nie ma bardziej dostojnego nakrycia głowy dla mężczyzny. Dzisiaj przyjrzymy się klasyce, kapeluszowi, który w języku angielskim nazwano by the hat, ponieważ jest najczęściej spotykanym modelem. Chodzi oczywiście o fedorę, która jest pod pewnymi względami najbardziej uniwersalnym kapeluszem.

Dlaczego? Ponieważ pozwala na bardzo indywidualne dopasowanie modelu, a do tego można go założyć do najbardziej luźnej stylizacji, ale również eleganckiej (garnituru, a w pewnych wypadkach moim zdaniem stroju poważniejszego np. bardziej nieformalnej interpretacji strollera).

Proszę poniższe uwagi potraktować jako pewne generalne wytyczne, niekoniecznie bardzo ścisłe. Powinny stanowić inspirację do poszukiwania właściwego kierunku,. Nie są absolutnymi geometrycznymi prawdami o tym, jakiego kapelusza szukać. Stąd proszę pamiętać, że piszemy tu "raczej" i "generalnie" o niektórych obserwacjach, które na pewno mogą zostać podważone. Proszę się w żadnym wypadku ich twardo nie trzymać. Nic nie zastąpi naszej osobistej inwencji.

Fedora powinna być naszym pierwszym kapeluszem. Przy wyborze modelu powinniśmy zwrócić uwagę na wiele szczegółów, które są decydujące dla tego, czy kapelusz będzie do nas pasował, a są nimi poza kolorem kapelusza:

1. Szerokość ronda.

2. Wysokość główki.

3. Stożkowość główki.

4. Szerokość i kontrastowość taśmy.

5. Wielkość i bliskość załamań na główce.

6. Wywinięcie ronda.

7. Asymetria kapelusza (którą częściowo da się osiągnąć np. poprzez przechylenie).

Każda z tych cech ma niebagatelne znaczenie dla dobrania właściwego kapelusza do naszej aparycji, stroju i stylu. Jeśli ktoś nie mógł znaleźć do tej pory kapelusza, w którym czuł się dobrze, to najprawdopodobniej nie rozważył wszystkich opcji i nie uwzględnił faktu rozmaitości kapeluszy typu fedora.

Rozważmy przypadek Franka Sinatry. Oto niemal idealny kapelusz, w którym widziano go najczęściej:


Co jest dobrego w tej Fedorze?

Sinatra miał lekko odstające uszy i był relatywnie niski (170 cm w butach). Rondo jest dostatecznie szerokie, żeby zakryć uszy (ale nie za szerokie dla tak niskiej osoby). Jednocześnie bardzo dobrze, że nie jest wywinięte. Główka jest średniej wielkości (ani za duża, ani zbyt mała, co generalnie wskazane dla panów niskiego wzrostu). Z niewielkimi załamaniami przy lekkiej stożkowatości (bardzo dobre przy tak okrągłej twarzy). Kontrastowa i wyraźna taśma dodaje wzrostu. Kapelusz dobrany idealnie. Co ważne u niższych osób, jest noszony dosyć wysoko (tak aby odsłaniać czoło; zazwyczaj najgorsze co może zrobić niski pan, to zakryć kapeluszem całe czoło).

Do tego Frank Sinatra dodawał od siebie charakteru, ponieważ przechylał kapelusz lub odchylał do tyłu. Znakomity to zabieg, gdy chcemy obniżyć formalność stroju i otworzyć się bardziej na otoczenie.

A teraz popatrzmy na dwa inne kapelusze, które założył Sinatra, będące gorszym rozwiązaniem:



Tutaj kapelusz wypada zdecydowanie gorzej. Rondo jest zbyt małe. Główka sprawia zbyt duże wrażenie. Jest to głównie efekt braku stożkowatości i załamań na główce. Do tego taśma jest praktycznie niezauważalna (częściowo z winy zdjęcia). Wszystko to sprawiło, że twarz wygląda dużo "tężej".

Kolejny przykład z przesadzoną taśmą i wysoką główką o małej stożkowatości bez załamań:


Trochę zbyt ekstrawaganckie dla tak niskiego Pana o okrągłej twarzy (choć być może jest to celem). Z drugiej strony to Frank Sinatra, więc to On włada kapeluszem, a nie kapelusz nim...
Przykład Sinatry jest również świetnym dowodem na to, jak dobrze dobrany kapelusz odmładza jego posiadacza (wbrew mitom promowanym w Polsce o tym, że kapelusz postarza).

Rozważmy drugi przykład. Oto Johnny Depp w znakomicie dobranym kapeluszu:


Szczupła trójkątna twarz (efekt wzmocniony przez bródkę). Stożkowata główka z załamaniami i proporcjonalną taśmą w zbliżonym kolorze gra znakomicie.
Świetnie swoją rolę spełnia w takim wypadku asymetria, która tutaj jest osiągnięta nawet bez przechylenia. Pozwala na to miękki materiał kapelusza. Dzięki temu rondo może być częściowo wywinięte (uszy są i tak schowane pod włosami). Kapelusz jest tak idealnie dobrany, że nie przeszkadza kontrast między jego elegancją a resztą nazbyt swawolnego stroju.

A oto i gorsza kreacja kapeluszowa Deppa:


Pomińmy, że kapelusz jest dziurawy... bowiem nawet bez dziury nie wyglądałby korzystnie.
Główka jest po prostu zbyt duża, załamania są zbyt małe, a sam kapelusz jest noszony zbyt nisko.

Podobny błąd jest popełniony przy tej stylizacji, gdzie przy szerokim rondzie stożkowość kapelusza jest zbyt mała:



Oto bardzo podobny kapelusz, ale odrobinę zmieniony:


Zmiana jest przecież drobna, a wywołuje zupełnie inny efekt. Odrobinę węższa główka (ale dalej mała stożkowość). Pozytywny efekt wywołuje przede wszystkim węższe i niewywinięte rondo wraz z bardziej zauważalną taśmą (która optycznie skraca kapelusz). Mimo że kapelusz jest noszony bardzo nisko, to wygląda znacznie lepiej od poprzedniego. Swoje robi elegancka stylizacja (płaszcz, krawat), a także, na co trzeba bardzo zwracać uwagę, długość włosów (i ogolona broda).

Zazwyczaj żeby nosić kapelusz z całkowicie niestożkową główką trzeba być wysokim mężczyzną o bardzo proporcjonalnej twarzy, do której pasuje praktycznie każdy kapelusz:



Tu główka jest nieproporcjonalnie wysoka (w późniejszych częściach "Indiany Jonesa" kapelusz jest dużo mniej odważny i bardziej konserwatywny), ale efekt zostaje złagodzony mocnymi załamaniami na górze, które są do siebie bardzo zbliżone. Choć i tak jest bardzo ekstrawagancki. W drugiej części przygód archeologa kapelusz złagodzono poprzez zmniejszenie główki i delikatne zwiększenie stożkowatości:



Taki kapelusz jest daleko bardziej proporcjonalny i będzie bardziej pasował do większości twarzy. Choć jest mniej charakterystyczny, co dla fanów pewnego archeologa może się wydać nie bez znaczenia.

Oczywiście bardzo ważny w wypadku kapelusza jest jego kolor. Brązowy raczej kojarzy się z zestawami nieformalnymi. Czasami sama zmiana koloru potrafi znacznie zmienić przeznaczenie kapelusza. Oto Indiana Jones w szarym kapeluszu w pierwszej części przygód, który ma tę samą budowę co jego brązowy odpowiednik:



Bardzo dobrze pasuje do zestawów garniturowych, choć nadal (ze względu na główkę) ma w sobie dozę ekstrawagancji.

Spójrzmy teraz na negatywny przykład kapelusza, niejakiego von Smallhausena ze znanego brytyjskiego serialu:


Trudno chyba o więcej błędów popełnionych przy takiej posturze. Kapelusz jest zbyt stożkowy, nie ma załamań i ma zdecydowanie za szerokie rondo. Wywołuje to (zapewne zamierzony) efekt komiczny. Dużo właściwszy byłby tutaj kapelusz w stylu Franka Sinatry.

Spójrzmy na kolejny, ale udany przykład:


Wbrew pozorom proporcjonalnie mniejsze kapelusze lepiej pasują Panom wysokim i o szerokich barkach. Mogą sobie również bardziej pozwolić na ich obsunięcie na czoło. Dlatego dobrze w takim kapeluszu wygląda Don Draper, szczególnie, że pasuje do wąskiego krawata i wąskich klap (choć moim zdaniem kapelusz jest mimo wszystko odrobinę zbyt nisko osadzony):


Na koniec jeszcze jeden przykład, Brata Pitta. Nieudana stylizacja ze względu na dużą stożkowość wysokiej główki i wąskie rondo:



A wiemy, że Brad Pitt potrafi lepiej:



W niniejszym wpisie nie rozstrzygniemy, który dokładnie kapelusz założyć do jakiej twarzy. Natomiast ważne jest, żeby wiedzieć, na co szczególnie należy zwrócić uwagę. Pamiętając o powyższych 7 punktach, będzie dużo łatwiej odnaleźć właściwy model i zacząć przygodę z kapeluszami.

Trzeba próbować, próbować i raz jeszcze próbować. Nikt tego za nas nie zrobi. Trzeba założyć na głowę kilkadziesiąt różnych kapeluszy i dokonywać oceny (samemu i z czyjąś pomocą). Tylko wtedy będziemy mogli odnaleźć pożądany dla nas model. A ponieważ fedora może być bardzo zindywidualizowana, to naprawdę warto. Inne kapelusze, takie jak melonik, cylinder, homburg, to kapelusze, które wymagają od nas podporządkowania. Są trochę jak uniformy - w sumie nic dziwnego, ponieważ są na bardziej formalne okazje. Możemy je dostosować w dużo mniejszym stopni aniżeli fedorę.

Kapelusz fedorę można nosić do garnituru, marynarki, swetra, płaszcza, kurtki, a nawet do T-shirta. Trzeba tylko znaleźć odpowiedni model. Kapelusz czyni naszą głowę wizualnie chronioną przez zastępy anielskie. Osoba w kapeluszu otoczona przez ludzi ubranych w czapki i kaszkiety wygląda jak najważniejsza ze wszystkich (łowca nagród, przywódca państwa, książę, detektyw, obszarnik etc.). Wprawdzie dopasowanie kapelusza to duże wyzwanie (poważniejsze niż krawata), ale przecież prawdziwy mężczyzna wyzwań się nie boi.

A zatem do dzieła! Niezależnie od tego, co nosimy na co dzień, dobierzmy kapelusz do naszego stroju. Jeśli nie jesteśmy już nastolatkami, możemy zostawić czapeczki z daszkiem za sobą. Nawet jeśli reszta stroju jest jak nastolatka.

I pamiętajmy o etykiecie kapeluszowej. Trzeba wiedzieć, kiedy wypada go zdjąć z głowy.